Po ogłoszeniu woli budowania nowej inicjatywy Aleksander Kwaśniewski wyjechał za granicę, pozostawiając na scenie dumnego jak paw Janusza Palikota, gdyż to jego wybrał eksprezydent, i wściekłego, bo odrzuconego Leszka Millera.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Obaj politycy wymienili ciosy podczas debaty nad wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska. Lider Ruchu Palikota zarzucił Millerowi, że nadaje się tylko do piaskownicy, a szef SLD odparł, iż RP daje się ogrywać Platformie jak dziecko.
Polityczny flirt
Na razie wszystko jednak wskazuje na to, że to Miller ma więcej powodów do zadowolenia. W najnowszym sondażu Homo Homini opublikowanym w piątkowej „Rz" poparcie dla SLD jest prawie czterokrotnie wyższe od poparcia dla RP. Wynosi 14 procent, a konkurencja ma tylko 4 proc. We wcześniejszym sondażu TNS Polska Sojusz miał 12 proc. poparcia, a Ruch Palikota 5 proc. A w najnowszym CBOS najbardziej życzliwym dla RP, bo dającym mu 6 proc. poparcia, partia Millera wyprzedza RP o 4 punkty.
Dlaczego tak się dzieje?
– Bo Ruch Palikota to nie jest partia lewicowych wyborców – uważa Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu w Kielcach. – Poparły ją różne ruchy wolnościowe i mali przedsiębiorcy i tych właśnie ludzi flirt Palikota z Aleksandrem Kwaśniewskim, który swoją karierę zaczynał w PRL, może zrażać. Dlatego Ruch Palikota będzie na tej inicjatywie tracił.