Na lewicy wraca szorstka przyjaźń

Aleksander Kwaśniewski i Leszek Miller stoczą bój o to, kto będzie w Polsce prawdziwą lewicą

Publikacja: 17.03.2013 10:15

Wojna dużego i małego pałacu między prezydentem a premierem toczona ku uciesze prawicy doprowadziła

Wojna dużego i małego pałacu między prezydentem a premierem toczona ku uciesze prawicy doprowadziła do usunięcia Leszka Millera najpierw ze stanowiska szefa partii, a potem z rządu. W obu sprawach palce miał maczać Aleksander Kwaśniewski

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Po ogłoszeniu woli budowania nowej inicjatywy Aleksander Kwaśniewski wyjechał za granicę, pozostawiając na scenie dumnego jak paw Janusza Palikota, gdyż to jego wybrał eksprezydent, i wściekłego, bo odrzuconego Leszka Millera.

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Obaj politycy wymienili ciosy podczas debaty nad wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska. Lider Ruchu Palikota zarzucił Millerowi, że nadaje się tylko do piaskownicy, a szef SLD odparł, iż RP daje się ogrywać Platformie jak dziecko.

Polityczny flirt

Na razie wszystko jednak wskazuje na to, że to Miller ma więcej powodów do zadowolenia. W najnowszym sondażu Homo Homini opublikowanym w piątkowej „Rz" poparcie dla SLD jest prawie czterokrotnie wyższe od poparcia dla RP. Wynosi 14 procent, a konkurencja ma tylko 4 proc. We wcześniejszym sondażu TNS Polska Sojusz miał 12 proc. poparcia, a Ruch Palikota 5 proc. A w najnowszym CBOS najbardziej życzliwym dla RP, bo dającym mu 6 proc. poparcia, partia Millera wyprzedza RP o 4 punkty.

Dlaczego tak się dzieje?

– Bo Ruch Palikota to nie jest partia lewicowych wyborców – uważa Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu w Kielcach. – Poparły ją różne ruchy wolnościowe i mali przedsiębiorcy i tych właśnie ludzi flirt Palikota z Aleksandrem Kwaśniewskim, który swoją karierę zaczynał w PRL, może zrażać. Dlatego Ruch Palikota będzie na tej inicjatywie tracił.

Ale z Europą Plus sprawa ma się zupełnie inaczej. W sondażach idzie ona łeb w łeb z SLD. Czasami ma 2 punkty więcej, czasami 2 punkty mniej, ale jest równorzędnym partnerem.

Bitwy na słowa

Czym to się skończy? Wojną. Ona właściwie już trwa. Obie formacje nie szczędzą sobie uszczypliwości.

Od działaczy Europy Plus można usłyszeć, że pomysł SLD, by budować porozumienie na lewicy pod roboczą nazwą Sojusz dla Europy, nie może się tak nazywać, bo to nazwa, którą zastrzegła sobie frakcja liberalna w Parlamencie Europejskim. Z kolei SLD wyśmiewa się, że Europa Plus ma identyczną nazwę jak istniejąca od 2006 roku fundacja ze Starego Sącza.

– A oni nawet tego nie sprawdzili – śmieje się Dariusz Joński, rzecznik SLD. – Nie wiem, czy będą teraz zmieniać nazwę, czy znajdą inne wyjście z sytuacji. Marek Siwiec tłumaczył się, że być może nawiąże współpracę z tą fundacją.

Obie formacje twierdzą, że konkurencją wyborcy gdzieś w terenie nie są zainteresowani. Marek Siwiec jeździ po Polsce, a później opowiada, że na spotkania Europy Plus przychodzi po kilkaset osób. – W Lublinie było 390 osób – mówi Łukasz Gibała z Ruchu Palikota.

– Akurat – ironizuje Joński. – W Łodzi wynajęli salę na 150 miejsc, a słuchaczy było sześćdziesięciu. A na naszą konwencję samorządową przyjedzie 500 osób. Bo przyciągnięcie tylu ludzi wymaga struktur, a ich budowa to nie jest hop-siup. Trzeba na to pracować latami.

Flirt Janusza Palikota z Aleksandrem Kwaśniewskim, który swoją karierę zaczynał w PRL, może zrażać

W Sojuszu można też usłyszeć, że Ruch Palikota jak tylko zdobył poparcie Kwaśniewskiego, to natychmiast zaczął ostrzeliwać partię Millera.

– Pewnie, że byłoby dobrze skrzyknąć się, zdobyć 20 proc. poparcia i wykosić PO – mówi członek władz Sojuszu. – Ale RP tego nie chce. Gdy byli słabi, to deklarowali chęć porozumienia, jak tylko poczuli się silni, bo wsiedli na pancernik Kwaśniewski, to nas atakują.

Wojny pałaców bez pałaców

Gorzej jednak będzie, gdy do ataku ruszy sam eksprezydent. Tym bardziej że to nie byłaby pierwsza wojna, którą stoczyłby z Leszkiem Millerem.

Aleksander Kwaśniewski, gdy został lokatorem Pałacu przy Krakowskim Przedmieściu, oddał swojej partii legitymację nr jeden, bo chciał stać się prezydentem wszystkich Polaków. Nigdy jednak nie wyzbył się ciągot do rządzenia SLD z tylnego szeregu. W końcu pobył liderem zaledwie sześć lat, a potem został mu tylko żyrandol. Tymczasem Miller założył SLD, po czym zdobył realną władzę, zostając szefem rządu.

Wojna dużego i małego pałacu albo, jak kto woli, szorstka przyjaźń między prezydentem a premierem toczona ku uciesze prawicy doprowadziła do usunięcia Millera najpierw ze stanowiska szefa partii, a potem z rządu. W obu operacjach, według polityków Sojuszu, maczał palce Kwaśniewski, który m.in. miał namówić Marka Borowskiego do dokonania rozłamu w partii.

W rezultacie tych zabiegów partia z 40-procentowym poparciem i 120 tysiącami członków skurczyła się do formacji 40-tysięcznej z poparciem oscylującym wokół 12 proc. Skwapliwie przypomniał to Leszek Miller, mówiąc, że Kwaśniewski ma na koncie kilka inicjatyw politycznych, ale żadnej udanej. Rzecz w tym, że kolejna wojna obu panów mogłaby się skończyć totalną zagładą.

– I wcale nie jest wykluczona, choć nikomu nie jest to potrzebne – mówi Gibała. – Jednak im bliżej będzie wyborów, tym bardziej język będzie się zaostrzał.

Kazimierz Kik uważa jednak, że do wojny nie dojdzie.

– Leszek Miller w 1995 roku rzucił wszystkie siły i środki SLD, żeby uczynić Kwaśniewskiego prezydentem, a później musiał się cały czas przed nim bronić, myślę, że dobrze zapamiętał tę nauczkę i drugi raz nie pozwoli się w ten sposób rozegrać – mówi Kik.

Kielecki politolog jest też zdania, że Kwaśniewski nie jest w stanie w ogóle zagrozić Millerowi.

– Sojusz ma program, struktury i pieniądze, Europa Plus nie ma ani struktur, ani programu, ani pieniędzy, jedynie polityka-sybarytę Kwaśniewskiego, Ryszarda Kalisza i Marka Siwca, którzy są jego tworami, i Janusza Palikota – wylicza Kik. – Wydaje się, że SLD wygrał wojnę, nim ją w ogóle zaczął.

Politolog dodaje, że były prezydent nie jest zdolny do zbudowania nowego ruchu politycznego.

– Nie potrafił tego za młodu, gdy był pełen energii, a co dopiero teraz – twierdzi.

Olek jestem

Na dowód Kik opowiada następującą historię: gdy grupa członków PZPR postanowiła powołać reformatorski Ruch 8 Lipca, zaczęła od mozolnego budowania struktur.

– Któregoś dnia wpadł na nasze spotkanie Kwaśniewski, rzucił „Olek jestem", siadł przy stole prezydialnym i został. Wszyscy go kupowali, bo to było polityczne dziecko szczęścia, ale on nigdy niczego nie inicjował – wspomina politolog.

Jego zdaniem jednak Kwaśniewski wykorzystał już swój przydział szczęścia. – Dla Europy Plus już go nie wystarczy – mówi. – Jeżeli Kwaśniewski mimo wszystko usiądzie do gry, to przekona się, że kto inny rozgrywa tę partię, a on ma w ręku same blotki.

Politolog argumentuje też, że na razie projekt Europa Plus jest robiony po amatorsku, bo Kwaśniewski go zainicjował, po czym wyjechał zarabiać pieniądze.

– Zostawił cały ten bałagan na głowie Siwca i Palikota, a sam zamierza się włączyć w tę inicjatywę dopiero jesienią, w ten sposób nie buduje się poważnej formacji politycznej – przekonuje Kik.

Łukasz Gibała zgadza się, że powodzenie całej inicjatywy zależy od bezpośredniego zaangażowania eksprezydenta.

– Ale jest chyba poważnym człowiekiem, skoro ogłosił wolę budowy nowej formacji, to sądzę, że będzie pracował – mówi Gibała. I przypomina, że gdy powstawała Platforma Obywatelska, to też media sobie dworowały, że Andrzej Olechowski to śpioch, a Donald Tusk leń, więc nic z tego nie będzie. – A PO rządzi już drugą kadencję – mówi Gibała.

Andrzej Szejna, szef świętokrzyskiego SLD, uważa, że do wyborów jest jeszcze daleko, dlatego wszystko może się zdarzyć. – Jesteśmy gotowi na każdy wariant – i na porozumienie pod szyldem SLD, i na samodzielny start – mówi. – W końcu my reprezentujemy lewicę socjalną, a Europa Plus centrolewicę, a nawet centrum, więc może wielkiego nieszczęścia nie będzie, gdy każda lista powalczy osobno o głosy.

Szejna nie wyklucza jednak, że choć Kwaśniewski na razie poparł Palikota, to w przyszłości przyłączy się do SLD. – To, że pojawił się na konferencji prasowej obok Palikota, nic jeszcze nie znaczy – tłumaczy.

Z kolei Gibała jest przekonany, że to politycy Sojuszu będą stopniowo przechodzili na stronę Kwaśniewskiego i Leszek Miller na koniec zostanie sam.

Wieść gminna niesie, że Aleksander Kwaśniewski niedawno wrócił ze swoich wyjazdów zarobkowych i spotyka się z Ryszardem Kaliszem zawieszonym w prawach członka SLD. Ale w mediach się nie pojawia.

Kwaśniewski wraca do polityki

Po ogłoszeniu woli budowania nowej inicjatywy Aleksander Kwaśniewski wyjechał za granicę, pozostawiając na scenie dumnego jak paw Janusza Palikota, gdyż to jego wybrał eksprezydent, i wściekłego, bo odrzuconego Leszka Millera.

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Obaj politycy wymienili ciosy podczas debaty nad wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska. Lider Ruchu Palikota zarzucił Millerowi, że nadaje się tylko do piaskownicy, a szef SLD odparł, iż RP daje się ogrywać Platformie jak dziecko.

Pozostało 94% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo