Rz: Przez trzy tygodnie sąd nie rozpoznał zażalenia prokuratury na brak aresztu dla marszałka województwa podkarpackiego Mirosława Karapyty. Zawsze to trwa tak długo?
Jacek Skała:
W praktyce sądowej zdarza się, że sąd przez dłuższy czas nie znajduje czasu na rozpoznanie zażalenia. Jednak w podobnych przypadkach powinien niezwłocznie zająć się taką sprawą, bo jeśli się okaże, że rację ma prokurator i oskarżony marszałek na wolności może dopuścić się matactwa, to po trzech tygodniach będzie już – jak to się mówi – pozamiatane.
Czyli w sumie już nieważne, jaką decyzję podejmie dziś sąd, bo przez trzy tygodnie obawy prokuratury i tak mogły już się zmaterializować?
Niestety, tak jest. To praktyka rodząca spore zagrożenia dla prowadzonych śledztw, ale trudno czynić sądowi zarzut postępowania niezgodnego z prawem. Kodeks nie przewiduje żadnych terminów, w których sąd musi rozpoznać zażalenie prokuratury. Także decyzja sądu o zastosowaniu aresztu z możliwością wyjścia za poręczeniem mieści się w granicach prawa. Oczywiście może być oceniana negatywnie jako niesłuszna, ale sąd mógł zastosować takie rozstrzygnięcie.