Reklama

Nie, nie żałuję!

Nie boi się wyzywających ról. Jak ognia unika rozmów o swojej prywatności. Jedno jest pewne: film, w którym zagra, jest skazany na sukces. W sierpniowym numerze magazynu „Sukces" Holly Hunter opowiada w rozmowie z Barbarą Hollender m.in. o swoich kontrowersyjnych wyborach.

Publikacja: 26.07.2013 10:02

Nie, nie żałuję!

Foto: Corbis

Przed kilkoma miesiącami Steven Soderbergh pożegnał się z kinem, zapowiadając, że będzie pracował tylko dla małego ekranu. Telewizja przygarnia dziś markowych reżyserów i świetnych aktorów. Pani też zagrała ostatnio w serialu „Top of the Lake", który wyreżyserowała Jane Campion.

Pracuję dla telewizji od 20 lat. Ale teraz rzeczywiście pojawił się nowy trend. Seriale realizują najlepsi i najciekawsi artyści. Martin Scorsese, David Fincher, Todd Haynes, Agnieszka Holland, Bruce Beresford i inni odnaleźli idealne warunki pracy w HBO, AXN, Sundance Channel. I przyciągnęli do telewizji największe gwiazdy. Kate Winslet czy Kevin Costner występują w serialach już nie jako goście specjalni jednego odcinka. Oni grają w nich główne role.

Czym pani tłumaczy to zjawisko?

Zmiana myślenia o pogardzanym zwykle świecie telewizji zaczęła się od wielkiego sukcesu kablówek, które pozyskały dla siebie świetną, elitarną widownię. Niewielki procent widzów wybiera się dzisiaj do multipleksu po to, żeby obejrzeć wyrafinowany, artystyczny film. Ale za to całkiem spora grupa profesjonalistów, ludzi wykształconych, czekających na rozrywkę na dobrym poziomie i interesującą refleksję, chętnie siada późnym wieczorem przed telewizorem. We własnym salonie, odpoczywając po ciężkim dniu, ogląda ciekawy film z dobrym scenariuszem i obsadą.

Nie uważa pani, że nawet gdyby ci ludzie chcieli pojechać do kina, to i tak nie mieliby w repertuarze zbyt wielu propozycji?

Reklama
Reklama

Bo to jest błędne koło. Kina opanowała młodzież, więc studia dzisiaj nastawiają się głównie na nią. I proponują przede wszystkim filmy przygodowe, ekranizacje komiksów. Wszystko, co lekkie, łatwe i przyjemne. Dlatego ekrany są zalewane przez superprodukcje z efektami specjalnymi i budżetem ponad 120 mln dol. Obrazy artystyczne zostały zepchnięte do niszy. One powstają, ale za 2–3, czasem 5 mln dol. Niemal zniknęło to, co zawsze stanowiło o sile sztuki filmowej: kino środka. Ambitne, produkowane profesjonalnie za 40–50 mln dol. Dzisiaj takie projekty znacznie większe szanse mają w stacjach telewizyjnych.

Telewizja nie narzuca ograniczeń?

Paradoksalnie są one znacznie mniejsze niż w kinie. Hollywoodzcy urzędnicy kontrolują produkcję filmu na każdym etapie, a potem jeszcze rezerwują sobie prawo do dokonania ostatecznego montażu. W telewizji Jane Campion usłyszała: „Niczym się nie przejmuj, po prostu kręć". I praca nad „Top of the Lake" była naprawdę sielanką.

Minęło 20 lat od czasu, gdy spotkałyście się po raz pierwszy przy „Fortepianie".

Reklama
Reklama

Byłam szczęśliwa, że znów razem pracowałyśmy. Bardzo wierzę w Jane. W jej talent, wyczucie artystyczne, profesjonalizm.

„Fortepian" był dla was obu bardzo ważny. Campion zdobyła canneńską Złotą Palmę i umocniła pozycję, jaką miała już dzięki „Aniołowi przy moim stole". Pani rola w tym filmie przyniosła nagrodę w Cannes i Oscara. Statuetka zmieniła pani życie zawodowe?

Zdecydowanie tak. Zaczęłam dostawać znakomite propozycje, m.in. od Jodie Foster czy Davida Cronenberga. Ale przede wszystkim możliwość obcowania z Jane zmieniła mnie samą – mój stosunek do sztuki, do kina.

Całą rozmowę przeczytacie w sierpniowym „Sukcesie" i na www.sukcesmagazyn.pl

Przed kilkoma miesiącami Steven Soderbergh pożegnał się z kinem, zapowiadając, że będzie pracował tylko dla małego ekranu. Telewizja przygarnia dziś markowych reżyserów i świetnych aktorów. Pani też zagrała ostatnio w serialu „Top of the Lake", który wyreżyserowała Jane Campion.

Pracuję dla telewizji od 20 lat. Ale teraz rzeczywiście pojawił się nowy trend. Seriale realizują najlepsi i najciekawsi artyści. Martin Scorsese, David Fincher, Todd Haynes, Agnieszka Holland, Bruce Beresford i inni odnaleźli idealne warunki pracy w HBO, AXN, Sundance Channel. I przyciągnęli do telewizji największe gwiazdy. Kate Winslet czy Kevin Costner występują w serialach już nie jako goście specjalni jednego odcinka. Oni grają w nich główne role.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Patronat Rzeczpospolitej
Dni Konia Arabskiego 2025 – pasja, tradycja i przyszłość
Kraj
Przełom w leczeniu raka piersi u seniorek. Warszawa z pierwszym w Polsce Pododdziałem Onkologii Geriatrycznej
Kraj
Alarm na drogach. Tyle osób zginęło w wypadkach od początku wakacji w Warszawie i Polsce
Kraj
Niespodziewane odkrycie wagonu stołecznego metra z lat 50. Jak uratować zabytek?
Reklama
Reklama