Tekst z archiwum tygodnika "Plus Minus"
Założycielka Polskiego Instytutu Historycznego w Rzymie, znanego między innymi z publikacji akt nuncjatur Stolicy Apostolskiej w Warszawie, a także Fundacji Lanckorońskich, przydzielającej rocznie ponad sto stypendiów zagranicznych dla polskich naukowców, mieszkała od kilkudziesięciu lat w Wiecznym Mieście. Ostatnia przedstawicielka rodu Lanckorońskich z Brzezia ofiarowała kilkaset dzieł sztuki - wśród nich Rembrandta - z rodzinnych zbiorów muzeom na Wawelu i Zamku Królewskim w Warszawie.
Do najcenniejszych należał alegoryczny obraz weneckiego malarza z XVI wieku Dosso Dossiego "Jowisz, Merkury i Cnota", wyceniany obecnie na około półtora miliona dolarów. Zakupiony przez Karola Lanckorońskiego w okresie pierwszej wojny światowej, po II wojnie musiał pozostać w Wiedniu, co było warunkiem wywiezienia kolekcji za granicę Austrii. Mecenas Johanna Kammerlander z rodziny adwokatów, od pokoleń reprezentujących Lanckorońskich, odzyskała go z rąk austriackich dopiero na wiosnę 2000 r. W kwietniu tamtego roku pani Karolina ofiarowała go Wawelowi, gdzie znalazł się 16 czerwca 2000 r.
Z tej okazji prezes Fundacji Lanckorońskich (współwłaściciela dzieła, jako spadkobiercy Adelajdy Lanckorońskiej) pan Zygmunt Tyszkiewicz umożliwił mi przeprowadzenie z panią profesor rozmowy dla TVP. Z tego, co wiem, był to jej jedyny wywiad dla telewizji, bowiem nie znosiła ona tego środka przekazu. Rezerwa okazała się wzajemna. 102-letnia wówczas Karolina Lanckorońska mówiła bardzo wolno, z półprzymkniętymi oczyma. Prawdopodobnie z tego powodu wywiad nie zyskał uznania wydawców "Wiadomości TVP" i nie został nadany; jedynie mały fragment wypowiedzi ukazał się w "Teleexpressie".