Związek Nauczycielstwa Polskiego opublikował wczoraj dwa komunikaty.
W pierwszym szef ZNP Sławomir Broniarz postawił rządowi ultimatum. Jeżeli resort edukacji w ciągu najbliższych 10 dni nie wycofa się z próby nowelizacji Karty nauczyciela, to ZNP oflaguje szkoły, przeprowadzi ogólnopolską manifestację, pojawiły się też zapowiedzi sporu zbiorowego z rządem. Broniarz twierdzi, że nowelizacja Karty to zamach na nauczycielską autonomię i status prawny pedagogów.
W drugim komunikacie Marek Ćwiek, prezes łódzkiego okręgu ZNP, przyznaje, że w szkołach prowadzonych przez związek Karta nauczyciela nie obowiązuje. To odpowiedź na wczorajszą publikację „Rz", w której napisaliśmy, że w łódzkim Zespole Szkół ZNP żaden z nauczycieli nie jest zatrudniony w oparciu o Kartę, a ponad 40 proc. kadry pedagogicznej jest zatrudnionych na umowach o dzieło czy zlecenie, czyli tzw. umowach śmieciowych.
Rząd chce zmodyfikować Kartę, by nieco zmniejszyć obciążenia finansowe dla samorządów z tytułu prowadzonych przez nie zadań oświatowych. Nowelizacja zakłada kosmetyczne zmiany, m.in. w systemie przyznawania nauczycielskich urlopów na poratowanie zdrowia. Według nowych zasad pedagog będzie mógł ubiegać się o niego dopiero po 20 latach pracy (obecnie po 7 latach), a czas jego trwania będzie ograniczony do roku (teraz nauczyciel może przebywać na nim nawet trzy lata).
Zmodyfikowany ma być także system naliczania dodatków uzupełniających, czyli konieczności wyrównywania przez samorządy różnicy w zarobkach nauczycieli, jeżeli nie osiągnęły one poziomu średnich wynagrodzeń określanych corocznie przez MEN.