Kończący się rok był jednym z najcięższych w ostatnich latach dla rynku pracy. W listopadzie (najnowsze dostępne dane) w urzędach pracy zarejestrowanych było aż 2 mln 116 tys. osób, a stopa bezrobocia wyniosła 13,2 proc.
Byłoby znacznie gorzej, gdyby nie 3,3 mld zł wydane na wsparcie dla bezrobotnych. To był jedyny instrument antykryzysowy, który przyniósł choć krótkotrwały efekt. Ustawa o ochronie miejsc pracy i uelastycznienie czasu pracy nie zadziałały praktycznie w ogóle.
Dane za grudzień pokażą już sezonowy wzrost bezrobocia. W tym miesiącu oraz w styczniu rejestrują się w pośredniakach ci, którzy zakończyli pracę z końcem roku.
– Szacuję, że w grudniu stopa bezrobocia wzrośnie maksymalnie o 0,4 pkt proc. i nie przekroczy 13,6 proc. – mówi „Rz" wiceminister pracy Jacek Męcina. To byłoby 0,2 pkt proc. więcej niż na koniec 2012 r.
Jego zdaniem przy tak słabym wzroście gospodarczym jak w 2013 r. (w pierwszych trzech kwartałach PKB urosło zaledwie o 1,1 proc. wobec 2,4 proc. rok wcześniej) wynik i tak jest zadowalający. – Gdyby nie nasze interwencje na rynku pracy, stopa bezrobocia jak nic doszłaby do 15 proc. – przekonuje wiceminister.