Widzimy z bliska twarze przestraszonych ukraińskich żołnierzy w bazach okrążonych przez Rosjan. Obserwujemy też kolejne ruchy rosyjskich wojsk przemieszczających się długimi kolumnami po Krymie. Lecz odbiorcy tych wiadomości – choć są z dala od akcji – nie są tylko postronnymi obserwatorami konfliktu. Też biorą udział w wojnie – wojnie informacyjnej. Dywizje i czołgi zastępują tu satyra, plotki, „retweety" i „lajki". Chaos i decentralizacja przekazu w nowych mediach tylko wzmagają efektywność tej walki.
Na pierwszym froncie rzecz jasna memy i obrazki: śmierć przyobleczona we flagę Rosji puka do kolejnych drzwi – Gruzji, Syrii, Ukrainy. Inny rysunek: maskotki igrzysk w Soczi – lampart, zając i niedźwiedź – wesoło machają, siedząc na rosyjskim czołgu. Podpis: Krym2014.ru. Jeszcze jeden obrazek: Putin pędzący topless na niedźwiedziu. Podpis: Naszym obywatelom grozi niebezpieczeństwo demokracji! Ukraińcy fotografują się, czyniąc nieprzyzwoite gesty w stronę przemawiającego w telewizji Janukowycza.
Klikają się też akcje bojkotów. „Nie kupujcie niczego z kodem kreskowym zaczynającym się od 460". „Bojkot Łukoila – Solidarni z Ukrainą".
Internet śmieje się też – choć bardzo gorzko – z zachodniej bezradności. Rysunek: Putin gra z Obamą w szachy. Tyle że pionkami Putina są czołgi i cysterny z ropą. „Unia prosi Rosjan o przesunięcie inwazji na poniedziałek. »Uszanujcie nasz weekend«" – donosi satyryczny „ASZDziennik".
Ale nie tylko świat zachodni gra w tę grę. Mamy też alternatywną narrację. Tu śmierć pukająca do kolejnych drzwi ubrana jest w barwy Unii Europejskiej i USA.