Do pobicia miało dojść około godz. 19 w środę pod domem Kwaśniaka w warszawskim Wilanowie. - Napastnik był jeden, zamaskowany. Podbiegł do mężczyzny i zaczął okładać go metalową rurką po głowie i ramionach, po czym uciekł - relacjonuje oficer Komendy Stołecznej. - Nie był to napad rabunkowy, bo napastnik nie wziął ani teczki, ani zegarka - dodaje policjant.
W biurze prasowym Komisji Nadzoru Finansowego usłyszeliśmy, że KNF nie udziela informacji na temat stanu zdrowia swoich członków.
Wiadomo jednak, że Kwaśniak jest w szpitalu, gdzie odwiedzili go już kryminalni z Komendy Stołecznej Policji. W szpitalu stale pilnują go policjanci.
Według naszych informacji, Wojciech Kwaśniak miał przy sobie ważne dokumenty, a napad miał być "ostrzeżeniem".
- Pobity wykluczył motyw rodzinny. Nie miał też wrogów wśród znajomych. Według niego wszystko wskazuje na to, że chodziło o sprawy związane z wykonywaną przez niego funkcją - mówi "Rz" policjant z KSP.