Czy serwisy społecznościowe staną się gazetami?

Serwisy społecznościowe o ugruntowanych pozycjach mają już po 10 lat i więcej. LinkedIn skończy 5 maja 11 lat i właśnie przechodzi ciekawe zmiany.

Publikacja: 01.05.2014 18:46

LinkedIn to serwis społecznościowy przeznaczony biznesmenów. Dzięki niemu można utrzymywać kontakty zawodowe, można go porównać do ciągle uaktualnianego zbioru wizytówek. Jesteśmy na bieżąco z informacjami o tym, co robią nasi znajomi z innych firm, instytucji, a także wiemy, nad czym pracują nasi przyszli pracodawcy. LinkedIn został założony w 2003 roku, obecnie przekroczył próg 300 mln użytkowników.

Ciągły wzrost

Jeżeli spojrzeć na wykres liczby osób korzystających z serwisu, widzimy ciągły wzrost z każdym rokiem przynoszący coraz więcej userów. Próg 50 mln osiągnięto w 2009 roku, 100 mln rok później, 200 mln internautów założyło konto na LinkedIn na przełomie 2011 i 2012 roku, obecnie jest ich ponad 300 mln. Według danych serwisu liczba użytkowników logujących się co najmniej raz w miesiącu może wynosić nawet 2/3 całości. Rośnie liczba osób korzystających z wersji mobile, spada tych wchodzących do serwisu z komputerów stacjonarnych. Dla wielu LinkedIn wciąż pozostaje miejscem, które przydaje się do znalezienia pracy, ale serwis chciałby ofiarować internautom znacznie więcej.

Przez ostatnie 3 lata pracowano nad tym, by LinkedIn stał się serwisem, w którym znajdzie się miejsce na konkretne treści. By był źródłem informacji o swoich użytkownikach podobnie jak Twitter. By przeglądanie serwisu stało się nawykiem, podobnie jak ma to miejsce z innymi serwisami społecznościowymi. Trzeba jednak na czymś zarabiać. Głównym źródłem przychodów LinkedIn są prowizje od firm rekrutujących pracowników za jego pośrednictwem. Reklamy stanowią niecałą połowę tej kwoty. Serwis raportował przychody za 2013 rok na poziomie 1,5 mld dolarów, dla porównania Facebook odnotował 7,8 mld dolarów i coraz lepiej radzi sobie na rynku monetyzacji reklam.

Nietypowa społeczność

Rzecznik LinkedIn mówi wprost – ten serwis nie jest typową siecią społecznościową, to sieć profesjonalna, dla konkretnych odbiorców. Wciąż jednak firma chciałaby zainteresować swoich użytkowników umieszczanymi na jej stronach tekstami i linkami. W 2011 roku wprowadzono LinkedIn Today, rodzaj przeglądu prasy branżowej przygotowanej pod kątem konkretnych segmentów rynku. W kolejnym roku oddano do dyspozycji możliwość śledzenia postów umieszczanych w serwisie przez liderów opinii. Można było subskrybować posty m.in. od Richarda Bransona, Baracka Obamy czy Mitta Romneya. W 2013 roku LinkedIn przejął aplikację Pulse, która specjalizowała się w dostarczaniu personalizowanego przeglądu prasy na urządzenia mobilne. Wszystkie te działania mają na celu zbudowanie grupy odbiorców, która w pierwszej kolejności doceni treści od znanych nazwisk, a później na własną rękę zacznie produkować własne i wyszukiwać teksty i linki pozostałych użytkowników. W serwisie każdy może stać się twórcą opinii, niezależnym blogerem i potencjalnie mieć wpływ na sporą grupę odbiorców. Musi tylko mieć coś ciekawego do powiedzenia.

LinkedIn zdaje sobie sprawę z rosnącej popularności na rynkach wschodzących. Obecnie 2/3 użytkowników serwisu, którzy wykupili pakiet członkowski pochodzi spoza USA, jeszcze pięć lat temu była to zaledwie 1/3 wszystkich. Ostatnio serwis rozpoczął ekspansję w Chinach, 1/10 jego użytkowników pochodzi z Indii. Przychody generowane przez odbiorców z regionu Azji i Pacyfiku zdystansowały pozostałe części świata w ciągu ostatnich 4 lat.

Kolejne 3 miliardy

Deep Nishar, odpowiedzialny w serwisie za user experience (czyli optymalizację funkcjonowania LinkedIn) oraz za oferowane użytkownikom produkty, nazywa strategię swojej firmy tworzeniem „kolejnych 3 miliardów". To nawiązanie do haseł Mozilli, która chce dać dostęp do sieci 2 nowym miliardom ludzi na świecie, oraz do wizji Facebooka o podłączeniu aż 5 miliardów obecnie wykluczonych cyfrowo osób. 3 miliardy LinkedIn to tyle, ile według szacunków pozostało jeszcze na świecie pracowników, którzy nie korzystają z serwisu. W sumie jest ich 3,3 mld, ale w końcu 300 mln użytkowników biznesowa społeczność już ma. Jeżeli nie uda się przyciągnąć miliardów, to kilka kolejnych setek milionów jest jak najbardziej w zasięgu, ponieważ analitycy szacują liczbę pracowników biurowych na świecie na 700 mln.

Przyszłość społeczności będzie polegać na stworzeniu jak największego przywiązania do danego serwisu. Im więcej treści dobrej jakości uda się dostarczyć użytkownikom, tym większa szansa, że wrócą po więcej. I jeszcze przyciągną swoich znajomych. Potem można już takie osoby monetyzować, czyli zwyczajnie na nich zarabiać. W przypadku LinkedIn poza tradycyjnymi reklamami wyświetlanymi praktycznie w każdym serwisie, dane użytkowników można sprzedawać wspominanym firmom rekrutującym online. Tutaj potencjał wzrostu jest także olbrzymi.

LinkedIn to serwis społecznościowy przeznaczony biznesmenów. Dzięki niemu można utrzymywać kontakty zawodowe, można go porównać do ciągle uaktualnianego zbioru wizytówek. Jesteśmy na bieżąco z informacjami o tym, co robią nasi znajomi z innych firm, instytucji, a także wiemy, nad czym pracują nasi przyszli pracodawcy. LinkedIn został założony w 2003 roku, obecnie przekroczył próg 300 mln użytkowników.

Ciągły wzrost

Pozostało 91% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo