W rezultacie fali oburzenia po powołaniu do zarządu PKN Orlen najbliższego doradcy Donalda Tuska, zdecydowano, że Igor Ostachowicz ostatecznie nie podejmie pracy w naftowej spółce. Poseł Platformy Obywatelskiej i wiceminister zdrowia Sławomir Neumann przyznał, że politycy partii popełnili wizerunkowy błąd w tej sprawie, przez co opinia publiczna odniosła wrażenie, że posada dla byłego pracownika KPRM to przejaw nepotyzmu i partyjniactwa.
- Nie dopilnowano podstawowych rzeczy komunikacyjnych. Powołanie w ten sposób zrobione, bez czytelnego, jasnego, komunikatu wcześniej, wygląda niedobrze. Należało to inaczej przedstawić - mówił Neumann dziś rano w radiowej Trójce.
Mimo to, polityk zarzekał się, że sam fakt zatrudnienia Ostachowicza w Orlenie nie był błędem, bo "nie jest przykład wstawienia do spółki osoby, która jest bez kompetencji".
Poza tym, jak argumentował poseł PO, Polski Koncern Naftowy to specyficzna spółka, nad którą rząd powienien sprawować kontrolę. Dlatego w nominacji Ostachowicza przez ministra skarbu nie było nic dziwnego.
- Wszyscy przyjmujemy jako rzecz oczywistą, że Orlen ma być przez Skarb Państwa kontrolowany i niewypuszczany z rąk. Rozumiem więc, że minister skarbu, jako przedstawiciel właściciela, ma prawo tam wstawiać ludzi, do których ma zaufanie, po to, by politykę tego koncernu prowadzić tak, jak chce tego Skarb Państwa - tłumaczył Neumann.