Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko małżeństwu z Lidzbarka Warmińskiego (woj. warmińsko-mazurskie).
- Zgromadzony w śledztwie materiał dowodowy wskazuje, że małżonkowie złożyli fałszywe zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez byłego ambasadora Polski w Norwegii, pracownika ambasady oraz pracowników Ministerstwa Spraw Zagranicznych – mówi Jacek Dobrzyński, rzecznik Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które na zlecenie prokuratury wykonywało czynności w śledztwie.
Sprawa jest tajemnicza, a suma jaką – według zapewnień Anny i Roberta P. – mieli sobie przywłaszczyć urzędnicy resortu spraw zagranicznych rekordowa: wynosi 9,2 mln koron norweskich (to obecnie ok. 4.5 mln zł). W jakich okolicznościach, według P., miało do tego dojść?
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita" 33-letnia obecnie Anna P. jest pielęgniarką i w tym zawodzie przez pewien czas miała pracować w Norwegii, rzekomo osiągając z tego tytułu znaczące zarobki. Jednak pracodawca – według wersji P. - miał jej nie wypłacać pensji, więc sprawa ostatecznie trafiła do norweskiego sądu. Z kolei ten - według relacji Anny P., którą potwierdzał również jej 43-letni mąż - miał przyznać wyrokiem należne kwoty.
- Małżonkowie twierdzili, że na sumę 9,2 mln koron norweskich składa wynagrodzenie za pracę oraz rzekomo przyznane przez sąd w Oslo odszkodowanie – wyjaśnia Dobrzyński.