– Pracując w Niemczech jako opiekun starszych osób, od moich podopiecznych często słyszałem: „Startuj na prezydenta Polski". Widzieli we mnie jakąś siłę – mówi Artur Głowacki, mieszkaniec Wałcza w woj. zachodniopomorskim. W przeszłości bezskutecznie starał się o posadę burmistrza tego miasta, a potem prezydenta Gdańska. Teraz zamierza zostać prezydentem Polski.
Wśród potencjalnych lokatorów Belwederu najczęściej wymienia się urzędującego prezydenta Bronisława Komorowskiego i kandydatów największych partii. Start ogłosiły też osoby mniej liczące się w tym wyścigu, choć wciąż rozpoznawalne, takie jak muzyk Paweł Kukiz i reżyser Grzegorz Braun. Jednak lista aspirujących do najwyższego urzędu jest o wiele dłuższa.
Artur Głowacki w przeszłości m.in. handlował biżuterią i organizował wycieczki. Wcześniej skończył Wyższą Oficerską Szkołę Samochodową w Pile. Dlatego uważa, że ma odpowiednie kompetencje, by być zwierzchnikiem sił zbrojnych. Podkreśla też dobrą znajomość języka rosyjskiego. – Z Putinem będę rozmawiał sam, nie muszę mieć tłumaczy. Wypijemy kawę, drinka, na pewno się dogadamy – mówi. Głowacki dodaje, że zależy mu na zwycięstwie kandydata bezpartyjnego, więc jest w kontakcie telefonicznym z innym potencjalnym lokatorem Belwederu – Romanem Włosem.