Co z Trybunałem dla Wąsacza

Postępowanie wobec byłego ministra skarbu nie może ruszyć, bo żaden z posłów nie chce być jego oskarżycielem.

Aktualizacja: 21.04.2015 10:48 Publikacja: 21.04.2015 00:01

Sprawa byłego ministra skarbu Emila Wąsacza przed Trybunałem Stanu - marzec 2007 roku

Sprawa byłego ministra skarbu Emila Wąsacza przed Trybunałem Stanu - marzec 2007 roku

Foto: Fotorzepa/Jakub Ostałowski

Przewodnicząca Trybunału Stanu prof. Małgorzata Gersdorf skierowała właśnie pismo do marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego. Apeluje o uzupełnienie składu trybunału po rezygnacji reprezentanta PiS. Chce też, by posłowie ze swojego grona wybrali oskarżyciela w sprawie Emila Wąsacza, byłego ministra skarbu w rządzie AWS. Bez tego nie ruszy postępowanie, które teoretycznie toczy się od 2005 r.

Sejm zdominowany wtedy przez SLD zdecydował o postawieniu Wąsacza przed Trybunałem. Powodem były rzekome nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU, TP SA i Domów Towarowych Centrum. Pierwsza rozprawa odbyła się w 2006 r., a z powodu błędów w sejmowym akcie oskarżenia Trybunał sprawę umorzył. W 2007 r. zmienił zdanie i rozpoczęły się problemy z oskarżycielami.

Zgłosili się Andrzej Dera z PiS i Jan Widacki ze Stronnictwa Demokratycznego, ale ten drugi się wycofał. W 2010 r. Sejm zmienił więc prawo, uznając, że wystarczy jeden oskarżyciel. Problemu to nie rozwiązało. Po zmianach legislacyjnych okazało się, że poseł Dera nie może być oskarżycielem. W 2012 r. miał nim zostać Jerzy Kozdroń z PO, ale poprosił o zwłokę w głosowaniu, a później objął posadę wiceministra sprawiedliwości.

Zdaniem niektórych prawników zarzuty wobec Wąsacza przedawniły się w 2012 r., ale sprawy nie można umorzyć.

– Bez uzupełnienia składu Trybunału i wobec braku oskarżyciela nie można podjąć żadnych formalnych czynności, np. losowania składu i wyznaczenia terminu rozprawy w celu rozważenia, czy zaistniały przesłanki do umorzenia postępowania na skutek przedawnienia – uważa sędzia Andrzej Konopka z Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego.

O wybór oskarżyciela Trybunał zwracał się w tej kadencji do Sejmu trzy razy. Na żadne z pism nie uzyskał odpowiedzi. Czy czwarte spotka się z reakcją? Wątpi w to poseł Robert Kropiwnicki z PO, szef Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. Zauważa, że po jesiennych wyborach trzeba będzie znów wybrać oskarżyciela. – To jest tak zagmatwana i niepotrzebna sprawa, że nikt nie chce jej ruszać – mówi.

– Wygląda na to, że ta sprawa dla posłów straciła polityczną nośność – ocenia mec. Grzegorz Długi, obrońca Wąsacza. Dodaje, że z powodu postępowania przed trybunałem umorzony powinien zostać proces karny w sprawie prywatyzacji PZU, bo nikt nie powinien być dwa razy sądzony za to samo.

A sprawa karna również toczy się wolno. W 2006 r. prokuratura mówiła o „druzgocących" dowodach w ekspertyzie, której zamówienie kosztowało milion zł. Wynika z niej, że przy prywatyzacji PZU ofertę wybrano niewłaściwą metodą. Mimo to w 2012 r. sąd zwrócił prokuraturze 700 tomów akt z uwagi na „rażące braki". Prokuratura je uzupełniła i sprawa znów trafiła do sądu.

Emil Wąsacz jest obecnie prezesem Stalexportu Autostrady SA. Mówi, że sprawa od początku była polityczna.

– Żaden z zarzutów się nie broni, co zresztą za pierwszym razem przyznał Trybunał Stanu. Jego funkcjonowanie w obecnym kształcie nie ma sensu. Chciałbym być osądzony przez obiektywny sąd – dodaje.

Materiał Promocyjny
Szukasz studiów z przyszłością? Ten kierunek nie traci na znaczeniu
Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji
Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA