Przewodnicząca Trybunału Stanu prof. Małgorzata Gersdorf skierowała właśnie pismo do marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego. Apeluje o uzupełnienie składu trybunału po rezygnacji reprezentanta PiS. Chce też, by posłowie ze swojego grona wybrali oskarżyciela w sprawie Emila Wąsacza, byłego ministra skarbu w rządzie AWS. Bez tego nie ruszy postępowanie, które teoretycznie toczy się od 2005 r.
Sejm zdominowany wtedy przez SLD zdecydował o postawieniu Wąsacza przed Trybunałem. Powodem były rzekome nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU, TP SA i Domów Towarowych Centrum. Pierwsza rozprawa odbyła się w 2006 r., a z powodu błędów w sejmowym akcie oskarżenia Trybunał sprawę umorzył. W 2007 r. zmienił zdanie i rozpoczęły się problemy z oskarżycielami.
Zgłosili się Andrzej Dera z PiS i Jan Widacki ze Stronnictwa Demokratycznego, ale ten drugi się wycofał. W 2010 r. Sejm zmienił więc prawo, uznając, że wystarczy jeden oskarżyciel. Problemu to nie rozwiązało. Po zmianach legislacyjnych okazało się, że poseł Dera nie może być oskarżycielem. W 2012 r. miał nim zostać Jerzy Kozdroń z PO, ale poprosił o zwłokę w głosowaniu, a później objął posadę wiceministra sprawiedliwości.
Zdaniem niektórych prawników zarzuty wobec Wąsacza przedawniły się w 2012 r., ale sprawy nie można umorzyć.
– Bez uzupełnienia składu Trybunału i wobec braku oskarżyciela nie można podjąć żadnych formalnych czynności, np. losowania składu i wyznaczenia terminu rozprawy w celu rozważenia, czy zaistniały przesłanki do umorzenia postępowania na skutek przedawnienia – uważa sędzia Andrzej Konopka z Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego.
O wybór oskarżyciela Trybunał zwracał się w tej kadencji do Sejmu trzy razy. Na żadne z pism nie uzyskał odpowiedzi. Czy czwarte spotka się z reakcją? Wątpi w to poseł Robert Kropiwnicki z PO, szef Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. Zauważa, że po jesiennych wyborach trzeba będzie znów wybrać oskarżyciela. – To jest tak zagmatwana i niepotrzebna sprawa, że nikt nie chce jej ruszać – mówi.
– Wygląda na to, że ta sprawa dla posłów straciła polityczną nośność – ocenia mec. Grzegorz Długi, obrońca Wąsacza. Dodaje, że z powodu postępowania przed trybunałem umorzony powinien zostać proces karny w sprawie prywatyzacji PZU, bo nikt nie powinien być dwa razy sądzony za to samo.