Reklama

Spóźniona rewolucja Platformy

PO jest już za mało wiarygodna, by jeden pomysł – nawet ciekawy – odwrócił jej los w kampanii wyborczej.

Aktualizacja: 14.09.2015 11:53 Publikacja: 13.09.2015 21:00

Spóźniona rewolucja Platformy

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Sobotnimi konwencjami Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość zainaugurowały właściwą część kampanii wyborczej. Tydzień po referendum obie partie spróbowały – z sukcesem – podzielić pomiędzy siebie uwagę opinii publicznej i zmarginalizować mniejszych rywali.

Zmarnowane wakacje

PO i PiS mocno uderzyły, przedstawiając pomysły konkretnych rozwiązań, które mają sprawić, że Polakom będzie się żyło lepiej. Co ciekawe, obie partie zaadresowały swój przekaz do tego samego elektoratu. Zgodnie obiecały ustalenie minimalnej pracy godzinowej na poziomie 12 zł, co ma dla nich pozyskać serca najmniej zarabiających. Przedstawiły też propozycje dla seniorów – dotyczące bezpłatnych leków (PiS) lub specjalnych bonów dla osób schorowanych (PO).

Tym razem Beata Szydło przedstawiała już nie tylko luźne, znane z kampanii Andrzeja Dudy postulaty, lecz przekonywała, że dysponuje projektami ustaw. Dla wyborców to dobrze, ponieważ dyskusja zaczyna coraz bardziej dotyczyć konkretów (np. z czego sfinansować nowe wydatki lub jak oszacować wpływy z nowych podatków: bankowego i od hipermarketów), a nie tylko czczych zapowiedzi.

Najdalej idącą propozycję przedstawiła jednak Platforma Obywatelska. Tak należy ocenić pomysły jednolitego podatku (który skupiałby w sobie podatek dochodowy, składki na ZUS i NFZ) czy likwidacji tzw. umów śmieciowych. PO zaadresowała swój przekaz do najuboższych pracujących. Paradoksalnie, obiecując obniżkę CIT dla najmniejszych firm do 15 proc., PiS postawił na drobnych przedsiębiorców, a więc tę część elektoratu, która kiedyś stanowiła społeczne zaplecze dla Platformy.

Problemem PO jest sposób przedstawienia nowego pomysłu. Prezentując go, premier Ewa Kopacz – która skądinąd wygłosiła jedno z lepszych przemówień w swej karierze – ewidentnie się pogubiła. Musieli ją potem prostować Janusz Lewandowski i Jacek Rostowski. Ponadto widać teraz wyraźnie, że Platforma zmarnowała ostatnie dwa i pół miesiąca. Sześć tygodni, które zostały do wyborów, to stanowczo za mało, by zdyskontować projekt o takiej mocy jak ten ogłoszony w sobotę. Partia powinna była wszystkie siły rzucić na dopracowanie tego pomysłu i grać nim podczas wakacyjnych, kolejowych podróży pani premier.

Reklama
Reklama

Zapowiedź tak głębokiej rewolucji tuż przed wyborami, które – jak wskazują sondaże – Platforma przegra, nie jest całkiem poważna. Po ośmiu latach podnoszenia obciążeń i podatków, po ośmiu latach niedotrzymywania obietnic wiarygodność PO jest zbyt niska, by jeden – nawet ciekawy – pomysł miał odwrócić dynamikę społecznych sympatii.

Innym problemem, który będzie mieć PO, są koszty realizacji jej planów. 10 mld zł rocznie to nie jest mała kwota. Platforma traci więc możliwość przekonywania, że to PiS swymi pomysłami chce uprawiać rozdawnictwo.

Woda na młyn liberałów

Spór pomiędzy PO a PiS będzie polegał nie na tym, kto oferuje kiełbasę wyborczą, tylko na tym, czyja kiełbasa będzie bardziej wyborcom smakować. Po ośmiu latach rządów Platformy opozycja ma tutaj znacznie większe możliwości obiecywania.

Niewykluczone więc, że jednolity podatek to raczej pomysł, który Platforma przygotowuje jako narzędzie krytyki rządów PiS, gdy sama będzie w opozycji, niż cudowna broń, która miałaby zapewnić trzecie z rzędu zwycięstwo parlamentarne. Dlatego trafny był komentarz Ryszarda Petru, który stwierdził, że PO już mentalnie pogodziła się z porażką, skoro proponuje rozwiązanie nierealne (tak je ocenia lider Nowoczesnej). Choć paradoksalnie propozycja Platformy może samemu Petru wyjść na dobre. Jak zauważył Łukasz Mężyk w serwisie 300polityka.pl, wejście na pole podatków i przedsiębiorczości po latach zaniedbań jest wodą na młyn właśnie takich jak Petru liberałów, którzy mają Platformie za złe odejście od wolnorynkowych ideałów.

W takim starciu bezradny był SLD. Z ogłoszonym w niedzielę pomysłem podniesienia podatków i likwidacji VAT dla najuboższych oraz obniżenia wieku emerytalnego nie mogło się przebić przez narzucone przez PO i PiS propozycje. Najbardziej ten weekend przegrało jednak PSL. Ludowcy, upierając się przy pierwszym miejscu na podkarpackiej liście dla Jana Burego, którego nazwisko pojawia się w kilku rozpracowywanych przez CBA sprawach, robią krzywdę nie tylko sobie, ale również Platformie, która przez osiem lat przymykała oko na naganne praktyki koalicjanta (nepotyzm, skandale w agencjach i spółkach rolnych, medialne informacje o korupcji).

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Kraj
Zielone światło dla polskiej elektrowni jądrowej i trzęsienie ziemi w PGE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama