Sobotnimi konwencjami Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość zainaugurowały właściwą część kampanii wyborczej. Tydzień po referendum obie partie spróbowały – z sukcesem – podzielić pomiędzy siebie uwagę opinii publicznej i zmarginalizować mniejszych rywali.
Zmarnowane wakacje
PO i PiS mocno uderzyły, przedstawiając pomysły konkretnych rozwiązań, które mają sprawić, że Polakom będzie się żyło lepiej. Co ciekawe, obie partie zaadresowały swój przekaz do tego samego elektoratu. Zgodnie obiecały ustalenie minimalnej pracy godzinowej na poziomie 12 zł, co ma dla nich pozyskać serca najmniej zarabiających. Przedstawiły też propozycje dla seniorów – dotyczące bezpłatnych leków (PiS) lub specjalnych bonów dla osób schorowanych (PO).
Tym razem Beata Szydło przedstawiała już nie tylko luźne, znane z kampanii Andrzeja Dudy postulaty, lecz przekonywała, że dysponuje projektami ustaw. Dla wyborców to dobrze, ponieważ dyskusja zaczyna coraz bardziej dotyczyć konkretów (np. z czego sfinansować nowe wydatki lub jak oszacować wpływy z nowych podatków: bankowego i od hipermarketów), a nie tylko czczych zapowiedzi.
Najdalej idącą propozycję przedstawiła jednak Platforma Obywatelska. Tak należy ocenić pomysły jednolitego podatku (który skupiałby w sobie podatek dochodowy, składki na ZUS i NFZ) czy likwidacji tzw. umów śmieciowych. PO zaadresowała swój przekaz do najuboższych pracujących. Paradoksalnie, obiecując obniżkę CIT dla najmniejszych firm do 15 proc., PiS postawił na drobnych przedsiębiorców, a więc tę część elektoratu, która kiedyś stanowiła społeczne zaplecze dla Platformy.
Problemem PO jest sposób przedstawienia nowego pomysłu. Prezentując go, premier Ewa Kopacz – która skądinąd wygłosiła jedno z lepszych przemówień w swej karierze – ewidentnie się pogubiła. Musieli ją potem prostować Janusz Lewandowski i Jacek Rostowski. Ponadto widać teraz wyraźnie, że Platforma zmarnowała ostatnie dwa i pół miesiąca. Sześć tygodni, które zostały do wyborów, to stanowczo za mało, by zdyskontować projekt o takiej mocy jak ten ogłoszony w sobotę. Partia powinna była wszystkie siły rzucić na dopracowanie tego pomysłu i grać nim podczas wakacyjnych, kolejowych podróży pani premier.