- Zmiana ilości obwodów do głosowania wynika głównie ze zmiany rozmieszczenia skupisk obywateli polskich w świecie oraz wprowadzeniem głosowania korespondencyjnego - tłumaczy resort spraw zagranicznych, który odpowiada za organizację wyborów w innych krajach.
Z naszą redakcją skontaktowali się Polacy mieszkający od kilku lat w Wielkiej Brytanii. – Miejsc, gdzie można oddać swój głos wyborczy, jest w tym roku dokładnie o połowę mniej niż pięć lat temu. Jest ich tylko 20 – twierdzi jeden z nich, pan Krzysztof.
I pyta: Czyżby zmniejszyła się liczba Polaków przebywających na terenie Wielkiej Brytanii? - Jeśli spadła liczba polskich emigrantów, to byłby niebywały sukces partii rządzącej, co należałoby przed wyborami nagłośnić - uważa. I dodaje: A może są jakieś inne powody? Oszczędności? – mnoży pytania.
Podkreśla, że pięć lat temu PO było jeszcze bardziej oszczędna, a zorganizowała 40 komisji wyborczych, co przekładało się wprost na dostępność oddania głosu, a teraz jest o wiele trudniej. – Czy ta strategia ma utrudnić głosowanie – dodaje.
Opowiada, że dzwonił nawet w tej sprawie do MSZ, PKW-u czy konsulatu RP w Londynie. I nigdzie nie dostał odpowiedzi.