Brytyjski „Guardian" stawia PiS w jednym szeregu z niektórymi europejskimi ugrupowaniami skrajnej prawicy, w tym Frontem Narodowym Marine Le Pen i holenderską Partią Wolności Geerta Wildersa. Gazeta twierdzi, że ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego ma „długą tradycję" podżegania do ksenofobicznych zachowań i uważa Unię Europejską za „zagrożenie". Pismo, jedno z najbardziej wpływowych na Wyspach, przypomina niedawne słowa prezesa zwycięskiego ugrupowania o „uchodźcach, którzy są nosicielami chorób i pasożytów", o „regionach Szwecji, gdzie obowiązuje szariat", oraz o „imigrantach, którzy zajmują kościoły we Włoszech, aby przemienić je w toalety". „Guardian" twierdzi także, że zwycięstwo PiS w Polsce to tak naprawdę przysługa dla Władimira Putina, bo oznacza, że Unia będzie jeszcze bardziej podzielona wobec kryzysu ukraińskiego niż do tej pory.
„Financial Times", czołowy dziennik biznesowy świata, tak negatywnie do ugrupowania Kaczyńskiego się nie odnosi. Ale i on uważa, że to partia „skrajnej prawicy", która może przerwać proeuropejską politykę prowadzoną dotychczas przez rząd Polski i zahamować dynamiczny rozwój gospodarczy ostatniej dekady. Zdaniem gazety władze będą teraz promować lokalne przedsiębiorstwa kosztem zagranicznych, zwiększą opodatkowanie banków i sieci supermarketów, aby sfinansować wyższe dotacje dla emerytów i pracowników najemnych.
Francuski „Le Monde" zwraca uwagę na jego zdaniem niezwykle bliskie związki przyszłej premier Beaty Szydło ze „skrzydłem konserwatywnym Kościoła". „W pełni przyznaję się do moich wiejskich korzeni i jestem dumna z fundamentalnej roli, jaką odgrywa rodzina i Kościół w moim życiu" – cytuje Szydło najpoważniejszy francuski dziennik.
„El Pais", największy dziennik Hiszpanii, PiS nazywa „partią ultrakonserwatywną". Zdaniem gazety jej dojście do władzy doprowadzi do problemów z Brukselą „o wymiarze strategicznym", a wśród nich konfliktu o ograniczenie emisji dwutlenku węgla oraz o przyjęcie dodatkowych uchodźców.
Porozumienie z nowym polskim rządem będzie trudne. Tak przynajmniej sprawy widzi „Le Figaro", najważniejszy konserwatywny dziennik Francji. Pismo wskazuje bowiem, że po raz pierwszy od upadku komunizmu 26 lat temu, jedna partia ma bezwzględną większość w parlamencie, a także poparcie prezydenta. To ograniczy jej skłonność do kompromisu.