Wyciekł raport TVN w sprawie Durczoka

Na blogu dziennikarza Tomasza Szymborskiego dostępne są skany tajnego raportu komisji TVN w sprawie Kamila Durczoka. Stacja nie komentuje tego wycieku.

Aktualizacja: 03.11.2015 12:23 Publikacja: 03.11.2015 11:50

Były szef "Faktów" TVN Kamil Durczok

Były szef "Faktów" TVN Kamil Durczok

Foto: Fotorzepa, Michał Warda

Jak wynika z dokumentu komisja przeprowadziła wywiady z 37 obecnymi i byłymi pracownikami stacji. Część sama się zgłosiła, a część została o to poproszona. Wśród przesłuchanych znalazł się też Kamil Durczok.

W opinii komisji były już szef Faktów (po zakończeniu prac komisji w marcu TVN rozwiązał z nim umowę - red.) jest winny popełnienia dwóch zarzucanych czynów molestowania seksualnego.

Jeden z nich to wysyłanie do pracującej w redakcji kobiety serii SMS-ów, w tym zaproszeń na prywatne spotkania i zaproszeń do zaangażowania się w romans, co spowodowało u kobiety głęboki stres i negatywne konsekwencje psychologiczne.

Drugi przypadek molestowania dotyczył jednorazowego zaproszenia koleżanki z pracy na prywatne spotkanie, na które zareagowała ona odmową. U niej też ta sytuacja wywołała stres i negatywne konsekwencje psychologiczne.

Zarządzanie przez ostrą krytykę

Zdaniem komisji Durczok jest też winny czterech czynów niestosownego zachowania wobec współpracowników, z których co najmniej jeden może stanowić mobbing.

Jak napisano w raporcie, ten najpoważniejszy przypadek to ciągła i nieustająca ostra krytyka, która przybrała formę atmosfery wrogości i pomijania pracownika w przydzielaniu zadań.

- Wielu świadków zeznało, że styl zarządzania pana Kamila Durczoka, w postaci „zarządzania przez strach", stwarzał atmosferę o wiele bardziej stresującą, od tej, którą tworzyli inni dziennikarze prezentujący „Fakty" – można przeczytać w dokumencie.

Poza tym komisja stwierdziła, że były szef "Faktów" pozwalał sobie na "niekontrolowane wybuchy złości".

Miał on również nadużywać relacji służbowych prosząc swoich współpracowników, aby znaleźli klub dla panów czy prosząc kolegów z pracy, aby upili koleżankę z redakcji.

Komisja zauważyła, że pracownicy "wstydzą się" być częścią redakcji "Faktów" i zleciła działowi HR, aby ten podjął kroki, które wesprą „proces przywrócenia poczucia ich własnej wartości i właściwej samooceny".

W raporcie zaproponowano wprost zarządowi stacji opublikowanie bardzo zachowawczego, wyważonego komunikatu prasowego, żeby z jednej strony „dostarczyć niezbędnych informacji, a zarazem chronić spółkę przed ewentualnym pozwem ze strony Durczoka".

Porozumienie stron, a nie dyscyplinarka

Ze skanów raportu wynika też, że komisja zaleciła kierownictwu TVN ostrożność przy postępowaniu z Durczokiem. Miał on być jedynie "zapytany, czy się zgodzi spotkać z zarządem" oraz "poproszony o zgodę na rozwiązanie umowy z TVN za porozumieniem stron".

We wnioskach komisji podkreślono, że gdyby dziennikarz został publicznie wskazany przez TVN jako winny niepożądanych zachowań, to mógłby pozwać stację za naruszenie jego dóbr osobistych, a wtedy poszkodowane osoby musiałyby obciążające go zeznania złożone przed komisją powtórzyć w sądzie.

Komisja zwróciła też uwagę, że poszkodowanych przez byłego szefa "Faktów" osób może być więcej niż trzy, które udało się jej ustalić.

Podkreślono, że jeśli TVN publicznie zaproponuje tym trzem osobom zadośćuczynienie finansowe, to pozostałe też mogą wystąpić z podobnymi roszczeniami. Wtedy stacja będzie musiała albo dokonać wobec nich zadośćuczynienia w tym samym stopniu, albo stanąć w obliczu pozwów sądowych, które spowodują, że będzie musiała „bronić' Durczoka i jego działań".

Zdaniem komisji zachowania Kamila Durczoka były wystarczającą podstawą do dyscyplinarnego zwolnienia dziennikarza, mimo jego problemów zdrowotnych.

Jednak w raporcie odradzono takie rozwiązanie. Przed komisją były szef "Faktów" zeznał, że dyrektor TVN24 Adam Pieczyński wiedział od dawna o wielu jego niestosownych działaniach w redakcji, ale nie o tych związanych z molestowaniem seksualnym, więc te zarzuty musiałyby potwierdzić poszkodowane osoby.

- Osoby te znalazłyby się w centrum możliwego postępowania sądowego i związanego z tym rozgłosu medialnego. Spowodowałoby to kolejne stresujące przeżycia u już pokrzywdzonych kobiet – napisano w raporcie.

Jego autorzy zasugerowali zarządowi stacji, aby poprosić Durczoka o rozwiązanie z nim umowy za porozumieniem stron.

TVN milczy

Stacja nie odnosi się do wycieku tajnego raportu. - Stacja nie będzie komentować tej sprawy – poinformowała Emilia Ordon, rzeczniczka prasowa nadawcy branżowy portal wirtualnemedia.pl. TVN nie zdradził, czy zamierza podjąć działania prawne w związku z ujawnieniem poufnego dokumentu.

Z kolei pełnomocnik Durczoka Jacek Dubois, w rozmowie z cytowanym wyżej portalem stwierdził, że to TVN jest właścicielem tego raportu, a poprzez jego ujawnienie naruszono tajemnicę przedsiębiorstwa. - Popełniono przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego, poszkodowanym jest TVN - tłumaczył mecenas Dubois.

Podkreślił, że w tej sytuacji działania prawne może podjąć jedynie albo TVN, albo sąd lub prokuratura, z której raport został ujawniony. - My nie mamy tu jakichkolwiek narzędzi prawnych – dodał.

Prokuratura nie zamierza jednak nic robić w tej sprawie. – To nie od nas wyciekł ten dokument. Dostęp do niego w prokuraturze miały uprawnione osoby. Mogły go skopiować, a co dalej robiły, to ich sprawa – mówi „Rzeczpospolitej" Przemysław Nowak, rzecznik stołecznej prokuratury.

Procesy o zniesławienie

To co jest w raporcie, już wcześniej ujawnił portal Kulisy24.com, który założyli byli dziennikarze tygodnika Wprost. To on, jako pierwszy w kilku tekstach opisał, że Kamil Durczok stosował w redakcji mobbing, molestowanie i ostre zarządzanie.

Były już szef Faktów zaprzeczał tym oskarżeniom. Wiosną wytoczył wydawcy i dziennikarzom „Wprost" procesy o naruszenie dóbr osobistych. Jeden dotyczy tekstów o jego niepożądanych zachowaniach w redakcji, za co domaga się przeprosin i 2 mln zł odszkodowania. Ten proces już jest w toku.

Drugi proces dotyczy artykułu „Wprost" o wizycie Durczoka w mieszkaniu znajomej, w którym znaleziono materiały pornograficzne i ślady białego proszku. W tej sprawie domaga się siedmiu milionów odszkodowania. Ten proces się jeszcze nie zaczął.

Poza tym, Durczok złożył też prywatny akt oskarżenia z art. 212 wobec byłych dziennikarzy „Wprost". Na razie sąd nie wyznaczył terminu w tej sprawie.

Byli dziennikarze „Wprost", którzy pisali o Durczoku domagają się przeprosin, za porównanie ich pierwszej publikacji do „wojny hybrydowej".

Sam Kamil Durczok w zeszłym tygodniu nie stawił się na procesie w Warszawie wytoczonym byłym dziennikarzom "Wprost", bo trafił do szpitala.

Kraj
Rzeź wołyńska i kwestia przyjęcia Ukrainy do UE i NATO. Co sądzą o tym Polacy?
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i Suzuki Swift ponownie w gronie liderów rankingu niezawodności
Kraj
Pałac Prezydencki: Czy media społecznościowe zdominują kampanię prezydencką 2025 roku?
Kraj
Nowej nadziei na nowy rok
Kraj
Ukraina: Były redaktor naczelny dziennika „Rzeczpospolita” Grzegorz Gauden odznaczony „Za odwagę intelektualną”
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Kraj
Życzenia świąteczne od „Rzeczpospolitej”: Bóg się nam rodzi!
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego