Ukraiński bokser Ołeksandr Usyk we wtorek w nocy miał odlecieć z krakowskiego lotniska Balice do Salonik. W podróży był ze swoim znajomym, którego pracownicy linii lotniczych należących do Ryanair nie wpuścili na pokład. Usyk ze znajomymi nie chcieli opuścić strefy gate (bramki, gdzie po sprawdzeniu kart umożliwia się wejście na pokład, czyli boarding) - została wezwana Straż Graniczna. Sprawa stała się głośna dzięki filmikowi udostępnionemu w internecie w którym widać Usyka prowadzonego w kajdankach przez pograniczników. "Byłem oburzony takim podejściem do naszego obywatela i mistrza” - napisał prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski na swoim oficjalnie koncie na Telegramie. Na miejsce przyjechał ukraiński konsul - w roli tłumacza. Przez zajście wtorkowy lot do Salonik był opóźniony blisko godzinę. Ostatecznie Usyk i jego znajomi dostali upomnienie, a do Salonik odlecieli następnego dnia. Sam bokser napisała później: "Przyjaciele, wszystko w porządku. Doszło do nieporozumienia, które zostało szybko wyjaśnione”. Pochwalił też Straż Graniczną.
Czytaj więcej
W demokracji wszyscy są równi wobec prawa. Takie same zasady obowiązują zarówno mistrza świata w boksie, jak i zwykłego Kowalskiego. Warto o tym przypominać.
Promotor: nie odpuścimy tak tej sprawy
Sprawa wydawała się zamknięta, gdyby nie wywiad jakiego udzielił właśnie Ołeksandr Krasiuk, promotor ukraińskiego boksera w portalu „Boxing News”. Zapowiedział, że Usyk i jego znajomy domagać się będą teraz „oficjalnych przeprosin i odszkodowania od linii lotniczych i polskich organów ścigania”. Kto ma rację w całym zamieszaniu?
Mjr Jacek Michałowski, rzecznik Karpackiego Oddziału Straży Granicznej: - To linia lotnicza decyduje kogo wpuszcza na pokład, a kogo nie. Powodów odmowy nie znamy. Wezwano nas, takie są procedury, gdy obaj mężczyźni nie chcieli opuścić „gate’u”, nie słuchali też poleceń Służby Ochrony Lotniska. Ich dokumenty były w porządku. Otrzymali upomnienie, sprawa dla nas jest zakończona.
Promotor Usyka, Ołeksandr Krasiuk w „Boxing News” tak przedstawił całe zdarzenie: Usyk wraz z przyjacielem lecieli z Krakowa do Salonik i mieli być „byli zmęczeni 11-godzinną jazdą”. Bokser miał wejście priorytetowe a znajomy – zwykłe. „W oczekiwaniu na wejście na pokład przyjaciel Oleksandra zasnął na siedzeniach w poczekalni. Po ogłoszeniu rozpoczęcia wejścia na pokład Usyk obudził przyjaciela i powiedział, że będzie na niego czekał przy wyjściu. (...) Pracownicy linii lotniczych w jakiś dziwny sposób określili stan drugiego Oleksandra (znajomego Usyka) jako „głębokie upojenie alkoholowe” i nie wpuścili go na pokład samolotu. Usyk zaczął dowiadywać się o przyczynie odmowy pracownikom Ryanaira, ci jednak odmówili wyjaśnień i wezwali policję” - relacjonuje Krasiuk. Usyk najpierw miał lecieć sam, po czym odmówił wejścia na pokład. Sytuacja stała się nerwowa, wezwano Straż Graniczną - obaj Ukraińcy zostali zakuci w kajdanki.