Donosy rozsyłano masowo, by usunąć niewygodne osoby lub utrącić ich awanse. Za trzy z nich zarzuty usłyszał jeden z policjantów, zdradziło go DNA na znaczku pocztowym. To miał być przełom i „wyjście" na kolejnych sprawców. Jednak prokuratura nieoczekiwanie śledztwo umorzyła – z braku przestępstwa, dowodów, z powodu niewykrycia sprawcy lub uznając, że pokrzywdzeni mogą sami się bronić. „Rzeczpospolita" poznała szczegóły umorzenia.
Ostatni sprawiedliwi
Seria anonimów pojawiła się w 2017 r. Sugerowały, że w komendzie, w tym w Wydziale Techniki Operacyjnej (WTO), ma dochodzić m.in. do korupcji i nadużyć finansowych. Uderzały głównie w naczelników WTO i w Andrzeja Krajewskiego, ówczesnego p.o. komendanta stołecznego, ale i w zwykłych policjantów. Donosy sygnował m.in. „ostatni sprawiedliwy", a ten szkodzący insp. Krajewskiemu autor opatrzył cudzymi danymi – policjantek Agnieszki B. i Iwony H. Sprawa wyszła, gdy napisały one do Prokuratury Krajowej, że „w szeregach Policji działa zorganizowana grupa przestępcza" („Rz" opisała ich list w grudniu 2017 r.).
Śledztwo w końcu 2017 r. wszczęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Dotyczyło m.in. fałszywych oskarżeń i „podrobienia zawiadomień o podejrzeniu popełniania przestępstw przez funkcjonariuszy z KSP i przesłanie do kilku instytucji". Prokurator prowadzący sięgnął po ekstraśrodki – od policjantów KSP brano próbki pisma, DNA, ślady linii papilarnych.
Kiedy w marcu ub.r. zarzuty usłyszał pierwszy podejrzany – policjant Adam M. – zanosiło się na przełom. Jego DNA było w ślinie na znaczkach pocztowych na kopertach. Według zarzutów M. miał stać za trzema anonimami z marca 2017 r., które fałszywie oskarżały kilkoro policjantów z WTO o ujawnienie osobom postronnym klauzulowanych informacji. Adamowi M. zarzucono też składanie fałszywych zeznań. Dostał dozór, zakaz kontaktu z policjantami z WTO i o tym, co zeznał, zakazano mu rozmawiać nawet z żoną. M. przyznał się do zarzutów.
Nieoczekiwane umorzenie
Jednak 31 grudnia 2021 r. śledztwo nieoczekiwanie umorzono – zrobił to inny prokurator niż ten, który je prowadził, zlecał badania DNA i stawiał M. zarzuty. Skąd ten zwrot? Stanowiska prokuratury nie udało nam się uzyskać.