Nie wiadomo, czy to była deklaracja umyślna, czy nieopacznie wymsknęła się z ust ministra ds. europejskich Francji. Ale nagranie z audycji radia publicznego France Inter nie pozostawia wątpliwości co do stanowiska Clémenta Beaune'a. Na pytanie dziennikarki, czy Paryż jest przeciwny Nord Stream 2, mówi: „Owszem, już to powiedzieliśmy".
I dalej: „Nałożyliśmy sankcje na Rosję, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: to nie wystarczy. Opcją, która pozostaje do rozważenia, to Nord Stream. To jest oczywiście decyzja, która należy do Niemiec, bo to gazociąg, który znajduje się w Niemczech. Ale zawsze mówiliśmy, że mamy w tej sprawie bardzo poważne wątpliwości".
Wizyta Borrella: kropla przelała czarę
Słowo „zawsze" wydaje się nieco na wyrost. Co prawda w sierpniu zeszłego roku Emmanuel Macron przyznał, że ma „zastrzeżenia" do projektu, ale dopiero od paru tygodni francuscy politycy zaczęli się projektem mocniej interesować.
– Na francuskie stanowisko złożyło się kilka okoliczności. To dojście do władzy Joe Bidena, z którym Macron chce sobie ułożyć dobre stosunki, a wie, że prezydent USA jest przeciwny Nord Stream 2. Dalej odejście jesienią Angeli Merkel i nowe rozdanie kart w Berlinie. No i przede wszystkim sprawa Aleksieja Nawalnego, która ostatecznie pokazała autorytarny charakter rosyjskiego reżimu – mówi „Rzeczpospolitej" Francois Heibsourg, wzięty politolog i do 2018 r. prezes paryskiej Fundacji na rzecz Badań Strategicznych (IISS). – Najważniejsze jest jednak to, że zainicjowana przez Macrona dwa lata temu próba zawiązania z Moskwą partnerstwa strategicznego, aby oderwać ją od sojuszu z Chinami i rozwiązać kwestię ukraińską, nie przyniosła żadnych rezultatów. Prezydent, choć rozmawia z Putinem przez telefon niemal co tydzień, zrezygnował więc z budowy bliższych relacji z Kremlem – dodaje.
Dramatyczna wizyta Josepa Borrella w Moskwie w minionym tygodniu, którą Władimir Putin wykorzystał, aby upokorzyć Unię i jej wysokiego przedstawiciela ds. zagranicznych, okazał się dla Francji kroplą, która przelała czarę, wymuszając zmianę polityki wobec Rosji i pośrednio Niemiec. Dominique Moisi, założyciel Francuskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (IFRI), tłumaczy jednak „Rzeczpospolitej", że w sprawie Nord Stream 2 Macron znalazł się w potrzasku między dwoma priorytetami. Po raz pierwszy bowiem umacnianie wiarygodności Unii oraz sojuszu z Niemcami nie uzupełniają się, ale są sprzeczne. Dlatego Pałac Elizejski chce przekonać Berlin do zmiany stanowiska dyskretnie.