"Mam poczucie sukcesu, czuję się umocniony, widzę, że moje propozycje i działania są akceptowane". I kto mówi? Tak, tak, to Grzegorz Napieralski, przewodniczący SLD, z którym na łamach "Polska the Times" rozmawia Michał Karnowski.
Dziennikarz pyta: "Miało być nowe otwarcie - i jest. Ale trudno oprzeć się wrażeniu, że polegające po prostu na powrocie do przeszłości, ponownym zjednoczeniu starych działaczy. Można mieć wątpliwości, czy to jest nowa jakość?
Napieralski: "Nie ma żadnych wątpliwości. Nową jakość od dawna tworzą władze SLD w parlamencie, składając własne propozycje i zgłaszając postulaty. Czy to walka o to, żeby blisko 2 milionów ludzi miały z powrotem prawo do świadczeń rodzinnych, które straciły za rządów prawicy, czy nasza walka o in vitro. Wczoraj dołożyliśmy do tego nowy, bardzo ważny element. Wszyscy chcieli, żeby ci, którzy przez lata współtworzyli Sojusz, byli razem z nami, wspierali obecne kierownictwo. To się udało. I chociaż wiadomo, że już nikt z byłych liderów nie będzie przewodniczącym partii, to i tak warto sięgać do doświadczeń naszych rządów i prezydentury. "
Karnowski pyta : "Czy ta oferta dla byłych liderów zawiera też możliwość kandydowania do Sejmu?"
"Nie rozmawialiśmy o tym. Najważniejsze dla nas było powiedzenie, także samym sobie, że w naszej przeszłości nie wszystko było złe, a wręcz przeciwnie - dużo było dobrego. To prawda widoczna dobrze po rządach PiS, a w czasie rządów Platformy bijąca po oczach. Na ich tle wypadamy dobrze. "