We wtorek ujawniliśmy, że 29 grudnia 2009 r. doszło do zatrucia w elitarnej jednostce GROM. Kilkudziesięciu żołnierzy poczuło się źle po zjedzeniu posiłku w wojskowej stołówce. Komandosi dostali na obiad sztukę mięsa w sosie chrzanowym.
Według naszych informacji zaraz po obiedzie u żołnierzy wystąpiły m.in. biegunka i nudności. Pierwsze badania zrobili lekarze wojskowi. Wkrótce się okazało, że doszło do masowego zatrucia. Została więc zawiadomiona Wojskowa Inspekcja Sanitarna.
Następnego dnia, czyli 30 grudnia, sprawą zajęli się inspektorzy z Wojskowego Ośrodka Medycyny Prewencyjnej w Modlinie. Sprawdzali m.in. pomieszczenia, w których przechowywano jedzenie, system zabezpieczenia żywności i warunki, w jakich jest transportowana. Pobrali również próbki do badania, które ma dać odpowiedź na pytanie, co mogło być przyczyną zatrucia.
Wyniki badań Wojskowej Inspekcji Sanitarnej muszą też trafić do Żandarmerii Wojskowej i Prokuratury Wojskowej w Warszawie, która zaraz po naszej publikacji wszczęła postępowanie sprawdzające.
– Potwierdzam, że takie postępowanie zostało wdrożone – mówi płk Grzegorz Skrzypek, szef Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Warszawie. Co dokładnie badają śledczy? Jak mówi płk Skrzypek, prokuratura sprawdza, czy nie doszło do zagrożenia życia i zdrowia ludzi na skutek wprowadzenia do obrotu szkodliwych substancji spożywczych.