Szwedzkie media ujawniły, kim jest były neonazista, który miał pośredniczyć w sprzedaży kolekcjonerowi skradzionego napisu
Obywatel Szwecji, który miał odebrać z Polski napis „Arbeit macht frei” skradziony z byłego obozu Auschwitz-Birkenau, a potem, jak twierdzi, rozmyślił się i pomógł policji odzyskać łup, to były neonazista Anders Högström – poinformowały szwedzkie media. Zdjęcia 34-latka z Karlskrony opublikowały „Aftonbladet” oraz „Expressen”, a za nimi inne media. Högström przyznaje się do „pewnego” uczestnictwa w kradzieży tablicy. Potwierdził to w telewizyjnych wiadomościach „Rapport” znany adwokat Peter Althin, który zgodził się być jego obrońcą. Högström nie został do tej pory uznany za osobę podejrzewaną o przestępstwo i wezwany na przesłuchanie.
W rozmowie z „Aftonbladet” mężczyzna umniejsza swą rolę w kradzieży. „Pytano mnie, czy chciałbym przetransportować tablicę z jednego miejsca do innego. Mieliśmy osobę, która była gotowa zapłacić kilka milionów koron” – mówił. Dodał, że sam skontaktował się z policją, poinformował o sprawie i pomógł w ujęciu sprawców.
23 grudnia ubiegłego roku gazeta „Aftonbladet” ujawniła, że były lider nazistów jest podejrzany o branie udziału w kradzieży. W piątek Högström powiedział gazecie, że przeszkodził ewentualnym zamachom terrorystycznym. Z ustaleń „Aftonbladet” wynikało, że pieniądze uzyskane ze sprzedaży napisu miały być przeznaczone na działalność neonazistowską. Mówił, że nikt nie brałby go pod uwagę w dochodzeniu, gdyby sam się nie zgłosił na policję. Jest dumny z tego, że „ujawnił i wstrzymał to całe przedsięwzięcie”. Podkreślił, że współpracował z policją razem z osobą, która jest podejrzana o uczestnictwo w kradzieży. „Rozmawiałem z prowadzącymi śledztwo w Polsce i z Interpolem” – przyznał.
Polska prokuratura potwierdza, że osoba ze Szwecji kontaktowała się z nią, ale według śledczych nie miało to znaczenia dla odzyskania napisu.