Chodzi o zeznania śledczych, którzy badali aferę w Ministerstwie Rolnictwa w 2007 r., a potem byli na ten temat przesłuchiwani w rzeszowskiej prokuraturze. Choć postępowanie objęto tajemnicą, Skórzyński i Mariusz Gierszewski z Radia Zet ujawnili fragmenty tych zeznań na antenie swoich stacji w styczniu 2009 r.
Co ciekawe, zeznania z tego samego postępowania (dotyczącego domniemanego przekroczenia uprawnień przez prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga, który na konferencji ujawnił m.in. zapisy ze śledztwa o przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa) ujawnił wiosną 2009 r. na posiedzeniu komisji śledczej ds. nacisków poseł PO Sebastian Karpiniuk. Wtedy zawiadomienie o podejrzeniu ujawnienia tajemnicy śledztwa złożył członek tej komisji Arkadiusz Mularczyk z PiS. Ale jesienią prokuratura umorzyła postępowanie. – Jest czymś zdumiewającym stawianie dziennikarzom zarzutów za to samo, co zrobił poseł PO – mówi dziś “Rz” Mularczyk.
Przeciwko postawieniu zarzutów dziennikarzom protestowali już m.in. rzecznik praw obywatelskich i Centrum Monitoringu Wolności Prasy.
Zaniepokojenie wyraził też prezydent Lech Kaczyński. Jego zdaniem obawa przed prokuratorskimi sankcjami może prowadzić do autocenzury mediów. A prokurator krajowy i jeden z kandydatów na stanowisko prokuratora generalnego Edward Zalewski polecił sprawdzenie postępowania prokuratury pod kątem szkodliwości czynu. Zalewski jeszcze niedawno opowiadał się za karaniem dziennikarzy za ujawnienie tajemnicy śledztwa. Powoływał się na stanowisko Sądu Najwyższego, które jeszcze nie ma mocy powszechnie obowiązującej.
Do tej pory od czasów rządów SLD obowiązywała interpretacja, że za ujawnienie tajemnicy odpowiadają tylko osoby, które udzieliły dziennikarzom informacji, a nie sami dziennikarze.