– Nikt mnie nigdy nie przekonywał, że dopłaty do automatów są niekorzystne – zeznał Grzegorz Schetyna, były wicepremier i minister spraw wewnętrznych przed sejmową komisją śledczą. Polityk zrezygnował ze swobodnej wypowiedzi i od razu zaczął odpowiedzi na pytania posłów.
– Nie grywam w golfa. To dziś jest chyba atutem – żartował Schetyna, nawiązując do wspólnej gry biznesmena Ryszarda Sobiesiaka i Mirosława Drzewieckiego, byłego ministra sportu. – Nie znam też Magdaleny Sobiesiak – zaznaczył.
Przekonywał, że o tzw. aferze hazardowej dowiedział się 1 października na lotnisku w Amsterdamie. Wtedy też dowiedział się o sierpniowym spotkaniu Donald Tuska z ówczesnym szefem CBA Mariuszem Kamińskim, który ostrzegał premiera przed nieprawidłowościami w pracach nad ustawą hazardową. Przyznał, że – poza standardowymi uwagami zgłaszanymi przez MSWiA – nie wpływał na ustawę hazardową. Zeznał, że przed 2007 r. był informowany o zainteresowaniu CBA jego osobą, lecz były to "raczej pogłoski".
[srodtytul]Robiłem to dla Śląska [/srodtytul]
Swoją znajomość z bohaterem afery hazardowej Ryszardem Sobiesiakiem wyjaśniał wyłącznie wspólnym zaangażowaniem w losy sportowego klubu Śląsk Wrocław. Schetyna związany był z klubem koszykówki, Sobiesiak – piłki nożnej. Gdy w 2003 r. piłkarski Śląsk popadł w tarapaty, jego udziałowcy – m.in. Sobiesiak – poprosili właścicieli klubu koszykówki – w tym Schetynę – o wsparcie. Wtedy były wicepremier miał osobiście poznać Sobiesiaka i współpracować z nim do 2005 r.