Wojna posłów z tabloidami

Parlamentarzyści chcą, by procesy z dziennikarzami kończyły się w kilka tygodni

Aktualizacja: 08.03.2010 12:45 Publikacja: 08.03.2010 02:53

Warszawskie strony dziennika "Fakt"

Warszawskie strony dziennika "Fakt"

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

– Nie jesteśmy leniami, pijakami, darmozjadami – mówi Izabela Jaruga-Nowacka (Lewica), szefowa Komisji Etyki Poselskiej. – Na szkalujące nas artykuły, głównie w tabloidach, powinien reagować marszałek Sejmu, by bronić dobrego imienia parlamentu.

Jak? W przypadku – jak podkreśla posłanka – „absolutnych głupot” prostować nieprawdziwe informacje.

Postulat popierają posłowie i PO, i PiS.

Ale Sławomir Rybicki z Platformy idzie jeszcze dalej: – Komisja Etyki Poselskiej powinna wystąpić do marszałka z sugestią, aby – mając na uwadze godność posłów – zmienić prawo prasowe, tak by np. przyśpieszyć terminy sprostowań albo procesów, które ciągną się latami. Teraz nawet jeśli poseł wygra, nikt już nie pamięta, o co w całej sprawie chodziło – tłumaczy.

I proponuje, by procesy polityków z dziennikarzami kończyły się w kilka tygodni.

Co tak bardzo oburzyło parlamentarzystów? Na przykład artykuł „Faktu”, który pod koniec lutego opisał, jak wyglądała debata nad zmianami w prawie podatkowym.

Co robi wtedy poseł? „Pali, je, wysyła esemesy, rozmawia z kolegami, czyta gazetę. I tylko czasem pracuje” – wytykał złośliwie tabloid.

Obliczył, że na sali było 18 z 460 parlamentarzystów. I podsumowywał: „Fajna praca za 12,5 tysiąca złotych miesięcznie, prawda?”.

Jaruga-Nowacka nie zgadza się z taką oceną: – Posłowie pracują w komisjach, tam przygotowuje się prawo. To ciężka praca, choć mało widoczna i niepasująca do postawionej tezy poselskiego lenia.

[wyimek]Nie jesteśmy w stanie wybronić posłów wobec insynuacji - Elżbieta Witek, PiS[/wyimek]

Ten sam tabloid ostatnio porównał polityków do... warzyw: „poseł Wassermann wygląda jak kalafior, Beata Kempa jeszcze do niedawna przypominała cebulę”, za buraka IV RP „Fakt” uznał Andrzeja Leppera.

– Żenujące, szkoda słów, ręce opadają – ocenia jeden z posłów PO, ale chce pozostać anonimowy, by nie zadzierać z tabloidem. – Bo to zawsze się źle kończy – twierdzi.

– Nie jesteśmy w stanie wybronić posłów wobec przeróżnych insynuacji, obelżywych artykułów, także pod adresem nas wszystkich, np. o tym, co dzieje się w hotelu poselskim, jak tam pijemy, jakimi jesteśmy leniuchami – mówiła na posiedzeniu komisji poseł Elżbieta Witek z PiS, która również chce interwencji marszałka.

Dr Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, z dystansem podchodzi do pomysłów polityków.

– Dlaczego mielibyśmy przyśpieszać tylko procesy mediów z posłami, a nie wszystkie inne, np. zwykłego obywatela, któremu diler sprzedał feralne auto? To tworzenie jakiegoś niezdrowego przywileju – ocenia.

Ale nie dziwi się, że politycy chcą bronić własnej czci w tabloidach. – Bo czytelnicy tych gazet to są ich wyborcy – mówi Biskup.

Według politologa tabloidy opierają się na generalizacji i emocjach, a politycy to wykorzystują np. do własnej promocji. – Jeśli otwierają drzwi do tej stajni Augiasza, to niech się potem nie dziwią, że trzeba w niej czasem posprzątać – zaznacza.

Czy tabloidy obawiają się zmian w prawie?

– W parlamencie jest kilku nieroztropnych posłów, którym marzy się życie bez wolnej prasy. Marzy im się, że gazety będą pisały tylko to, co ukazuje te jednostki z rozbuchanym ego wyłącznie w dobrym świetle – komentuje Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny „Super Expressu”. – Tymczasem to czytelnicy „Super Expressu” wybierają polityków, płacą im i mają prawo poprzez gazetę, którą kieruję, patrzeć im na ręce. Wnikliwie i bez znieczulenia. Wszystkie dobre gazety na całym świecie mają utarczki, wojny i procesy z politykami. A zmienianie prawa, bo się jakaś pani poseł pogniewała na jakiś tytuł, to dziecinada – uważa.

[ramka][srodtytul]Buzek pomaga w walce z „Faktem”[/srodtytul]

Europoseł Jacek Kurski (PiS) w walce z tabloidem wykorzysta list od szefa Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka. „Fakt” nazwał w styczniu Kurskiego „największym polskim leniem w Europie”. – Napisał, że opuściłem prawie połowę dni pracy w Parlamencie Europejskim. To nieprawda. Poprosiłem o pomoc przewodniczącego – mówi Kurski. Buzek odpisał, że frekwencja Kurskiego to 73,91 proc. – Przygotował tę informację na podstawie listy obecności – mówi Inga Rosińska, rzeczniczka przewodniczącego europarlamentu. Jacek Kurski dołączył list do prywatnego aktu oskarżenia. – Frekwencja 73 proc. to przyzwoity wynik. Nie mogę pozwolić na takie psucie mojego wizerunku – podkreśla.

[i] —bork[/i][/ramka]

– Nie jesteśmy leniami, pijakami, darmozjadami – mówi Izabela Jaruga-Nowacka (Lewica), szefowa Komisji Etyki Poselskiej. – Na szkalujące nas artykuły, głównie w tabloidach, powinien reagować marszałek Sejmu, by bronić dobrego imienia parlamentu.

Jak? W przypadku – jak podkreśla posłanka – „absolutnych głupot” prostować nieprawdziwe informacje.

Pozostało 93% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo