Odkąd władze partii wprowadziły zakaz wypowiadania się polityków PiS w TVN, posłowie tego ugrupowania martwią się, by Marka Suskiego nie spotkała czasem jakaś przykrość w kościele. – Bo zakażą nam chodzić na msze – śmieje się jeden z parlamentarzystów PiS. Bojkot, którego powodem stał się afront, jaki spotkał Suskiego w TVN CNBC (mimo zaproszenia posła nie wpuszczono do studia), uważa za przesadzony. W opinii tej nie jest zresztą odosobniony. Ludwik Dorn wręcz mówi o „susłoizacji“ PiS.
– Nie da się ukryć, że nie jest to opinia pochlebna. Moim zdaniem jest dla Marka niesprawiedliwa. Wiele można o nim powiedzieć, ale jedno trzeba mu oddać: partia zawsze może na niego liczyć. W polityce nie jest zaś dla splendorów, ale ze względu na poglądy i przekonania – mówi jeden z bliższych Suskiemu członków klubu.
Poseł Suski utożsamiany jest z PiS-owskim zakonem czyli ludźmi, którzy towarzyszą Jarosławowi Kaczyńskiemu od czasów PC. Że należy do grona sprawdzonych ludzi prezesa, potwierdza fakt, że był szefem jego biura poselskiego, pracował w powiązanej z politykami PC spółce Srebrna i był likwidatorem tej partii.
Sam Suski nie chce, by przeceniać jego rolę w partii. W Radomiu, gdzie zdobył mandat, uważany jest jednak za wszechmogącego. – Rządzi miastem z tylnego siedzenia i ma ambicje, by rządzić całym regionem – mówi jeden z radomskich posłów. Dla zobrazowania dokonań Suskiego przywołuje jednak lokalny wierszyk wyborczy: zamienię Suskiego na ćwierć Gosiewskiego.
Suski przyznaje, że do aktywności w polityce pchnęła go nie tyle żyłka społecznikowska, ile poczucie rodzinnej powinności – w drzewie genealogicznym, które sięga XIII w., ma nie tylko posła, ale nawet marszałka Sejmu.