– To objaw bolszewizacji w myśleniu: jedna partia, jedno kierownictwo, jedna dyrektywa – podnieś rękę, to ja wyję. Co wyjesz, wyjcu? – tak na Westerplatte mówił Władysław Bartoszewski.
W ten sposób odniósł się do zachowania części publiczności podczas obchodów rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych. Buczeli oni, gdy w niedzielę przemawiał Bogdan Borusewicz, jeden z liderów protestów w Stoczni Gdańskiej, a dziś marszałek Senatu.
Nie był to ostatni zgrzyt podczas obchodów, które na Westerplatte zaczęły się o godzinie 4.45 (o tej godzinie Niemcy zaatakowali 1 września 1939 r.). Około 100 osób nie zostało dopuszczonych na miejsce uroczystości. Wśród nich m.in. Andrzej Drzycimski, biograf majora Henryka Sucharskiego, dowódcy placówki na Westerplatte. – Myślę, że było to powodowane względami bezpieczeństwa – mówi "Rz" Drzycimski, który ostatecznie został wpuszczony.
Również przedstawicielom korporacji akademickiej Konwent Polonia, którzy zostali zablokowani przez ochronę, umożliwiono w końcu złożenie wieńca w czasie uroczystości. – Jesteśmy wdzięczni, że pozwolono nam uczcić korporantów, którzy brali udział w wojnie obronnej 1939 roku – powiedział "Rz" Marcin Wiszowaty z Konwentu Polonia.
Część osób, którym nie udało się wejść, zrezygnowała z udziału w obchodach i opuściła teren składnicy wojskowej.