Pytony mnożą się na strychu

Amerykanin miał w czerwcu otworzyć największą w kraju wystawę egzotycznych zwierząt. Ale na razie ma długi i kolejne kontrole z różnych urzędów. Jak twierdzi, wszystko przez szefa instytutu PAN

Aktualizacja: 13.09.2008 14:02 Publikacja: 13.09.2008 03:28

Pytony mnożą się na strychu

Foto: Rzeczpospolita

Kilkadziesiąt węży, jaszczurek i żółwi od czterech miesięcy tkwi na poddaszu hostelu w Krakowie. Klatki i akwaria są tam poupychane jedne na drugich. Kolejne dziesiątki gadów i ryb, które miały być atrakcją krakowskiej wystawy, czekają na odbiór u hodowców w całej Europie.

Ich właścicielem jest Amerykanin Nathan Gendreau, właściciel sieci hosteli w Polsce. W czerwcu miał otworzyć w budynku Instytutu Systematyki i Ewolucji Zwierząt PAN przy ul. św. Sebastiana w Krakowie największe w Polsce egzotarium nazwane Aquarium i Muzeum Przyrodnicze. Od końca grudnia 2007 roku wynajmuje tam parter i pierwsze piętro, w sumie 2 tys. metrów kwadratowych. W remont włożył już niemal 2,5 mln zł. W kwietniu prace wstrzymano. I tak jest do dziś. Dlaczego?

– Czujemy się tu jak intruzi – mówi Daria Michajłowa, wiceprezes firmy Nathan’s Villa Hostel i prawa ręka Gendreau. Firma wynajęła pomieszczenia od krakowskiej PAN na siedem lat. Ale 1 stycznia zmienił się dyrektor instytutu i, jak twierdzi Gendreau, jest inwestycji nieprzychylny. – Chce nas przetrzymać tak długo, abyśmy finansowo nie wytrzymali i sami zrezygnowali – mówi Michajłowa.

Gigantyczne akwaria, które miały być główną atrakcją kolekcji, stały się początkiem kłopotów firmy. – Postanowiliśmy, dla bezpieczeństwa, zamontować akwaria nie ze szkła, lecz akrylu – opowiada Michajłowa. – Ich podstawą miały być żelbetowe konstrukcje. Ciężkie. Dyrektor stwierdził, że zbyt obciążają podłogę i powinniśmy na te prace mieć pozwolenie budowlane.

Pani wiceprezes wspomina, jak usłyszała, że to, co zrobiono, jest samowolą budowlaną. – Bocheński dał nam wybór: albo wszystko przywrócimy do stanu pierwotnego i sami odejdziemy, albo czekają nas kontrole – opowiada. – Od razu wstrzymaliśmy prace. Od czterech miesięcy stoimy w miejscu.

Firma Gendreau płaci instytutowi miesięcznie 30 tys. zł za wynajem pomieszczeń, do tego koszty mediów. Kolejne 20 tys. zł za trzymanie zwierząt. – Już spłacamy odsetki od kredytu, choć nie zarabiamy – dodaje Michajłowa. Na kupienie zwierząt Nathan Gendreau wydał ok. 350 tys. euro.

Szef Instytutu Systematyki i Ewolucji Zwierząt PAN doc. dr hab. Zbigniew M. Bocheński zawiadomił „o nieprawidłowościach” Wydział Architektury Urzędu Miasta w Krakowie i powiatowy inspektorat nadzoru budowlanego. Na dzień przed terminem wydania decyzji przez konserwatora zabytków nie zgodził się na przebudowę. Firma Gendreau straciła kolejny miesiąc, ale konserwator i tak wydał pozwolenie.

W rozmowie z „Rz” dyrektor zapewnia, że jest przychylny inwestycji, ale „z pewnymi zastrzeżeniami”. Jakimi? – W nadzorze budowlanym proszę pytać – odpowiada. Nie chce mówić o swoich zarzutach wobec inwestora. Ale dwuznacznie dodaje: – To sprawa ewidentna. Będzie wielki news, jak sprawa wyjdzie, i wstyd na całą Polskę. Lada dzień sprawa wyjdzie na jaw – twierdzi.

Nie chce odpowiedzieć, czy wolałby, żeby inwestor się wycofał, i czy ma inne plany wobec budynku. – To jest gdybanie.

Według Darii Michajłowej dyrektor instytutu powiedział wprost, że ma inną koncepcję. Chodzi o to, że Muzeum Przyrodnicze, które mieści się w budynku przy ul. św. Sebastiana obok Aquarium, miało zmienić lokalizację, ale zabrakło pieniędzy. Teraz chciałoby, żeby wszystko zostało po staremu.Bocheński: – Bujda na resorach.

W czwartek inwestycję rzeczywiście kontrolowali inspektorzy budowlani. – Powiedziano nam, że wszystko jest w porządku i że mamy czekać na decyzję miejskiej architektury – cieszy się Michajłowa.

Ewa Szczygłowska z Wydziału Architektury krakowskiego magistratu: – Jeśli inspektorzy stwierdzili, że zalegalizują prace już wykonane, to nie ma żadnej samowoli budowlanej.

A zwierzęta, choć stłoczone w hostelu, radzą sobie, jak mogą. Na strychu urodziły się cztery pytony niezwykle rzadkiego gatunku morelia spilota jaguar. To jedyny taki przypadek w Europie Środkowej, by w niewoli urodziły się żywe młode. – To niewiarygodne – przyznaje Nathan Gendreau.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

i.kacprzak@rp.pl

Kilkadziesiąt węży, jaszczurek i żółwi od czterech miesięcy tkwi na poddaszu hostelu w Krakowie. Klatki i akwaria są tam poupychane jedne na drugich. Kolejne dziesiątki gadów i ryb, które miały być atrakcją krakowskiej wystawy, czekają na odbiór u hodowców w całej Europie.

Ich właścicielem jest Amerykanin Nathan Gendreau, właściciel sieci hosteli w Polsce. W czerwcu miał otworzyć w budynku Instytutu Systematyki i Ewolucji Zwierząt PAN przy ul. św. Sebastiana w Krakowie największe w Polsce egzotarium nazwane Aquarium i Muzeum Przyrodnicze. Od końca grudnia 2007 roku wynajmuje tam parter i pierwsze piętro, w sumie 2 tys. metrów kwadratowych. W remont włożył już niemal 2,5 mln zł. W kwietniu prace wstrzymano. I tak jest do dziś. Dlaczego?

Pozostało 80% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo