„Gazeta Wyborcza” wspomina o Starowieyskim nie na pierwszej, ale na drugiej stronie i pewnie nie jest to przypadkowe. Może trochę wyjaśnia to tytuł „Opowiadał nam o świecie, który się rozpadł”.
Dla „Dziennika” był „wybitnym malarzem” i „jedną z najbardziej charyzmatycznych postaci” w polskiej sztuce. Dla „Polski” — „wielbicielem kobiet i mistrzem grafiki”, dla „Wyborczej” — „magiem”, dla „Rz” — „legendą”. Do tego wszystkiego dodam jedno własne małe, skromne wspomnienie. Miałem okazję raz w życiu rozmawiać ze Starowieyskim. Zazwyczaj do wybitnych Polaków łatwiej się dopchać za granicą. I mi się to udało dziesięć lat temu w Berlinie podczas trwającego tam Polskiego Tygodnia, którego mistrz i jego plakaty byli główną atrakcją. Zacytuję, co wówczas napisałem w „Rz”: Starowieyski jest dobrze znany w Niemczech. Na początku lat 80. wykładał nawet w akademii sztuk pięknych w Berlinie Zachodnim. Ale — jak powiedział „Rz” — nie trwało to długo, bo nie mógł znieść lewicowości i postępowości demonstrowanej przez berlińskich studentów. Nic dziwnego, skoro podczas otwarcia swojej wystawy Starowieyski przedstawił się jako „papież ariergardy”.
---
W „Gazecie Wyborczej” głównym daniem jest duży wywiad z Lechem Kaczyńskim, o euro, kryzysie gospodarczym i (bardzo hipotetycznym) pakcie PO-PiS. Prezydent rzuca liczbami, przykładami, nawet poprawia prowadzących rozmowę dziennikarzy, gdy podają niedokładne dane o PKB.
Najciekawsze są rozważania o euro:„Teza o euro jako antidotum na kryzys to, niestety, bo mówię o tym z przykrością, zabieg czysto piarowski” (...) „Musimy wejść do strefy euro, bo zobowiązaliśmy się do tego, wstępując do Unii Europejskiej. Mówię to bez entuzjazmu, bo dla mnie nasza waluta to bardzo istotny element narodowej samodzielności, także rozumianej bardzo pragmatycznie, bo umożliwiający dostosowanie do polskiego cyklu polityki monetarnej”.