"Nie słychać, by roszczenia do Trzebiatowa zgłaszały Niemcy, do których kiedyś rzeczywiście należał" - ciągnie Wroński, usiłując zaniepokojenie prezydenta (i pewnie wielu Polaków) doprowadzić do absurdu. Dziennikarzowi "Gazety", najwyraźniej lekko zaślepionemu ideologią pojednania bez względu na koszty, radziłbym zerknąć na stronę 19 jego pisma. Tam Katarzyna Kolenda, dziennikarka TVN (czyżby ulegająca prawicowym fobiom i obsesjom?) ma odwagę przyznać, że "może PiS ma trochę racji", "choć troszeczkę", "może trzeba chuchać na zimne, nawet wtedy, gdy wydaje się, że to tylko słowa".
Oczywiście aż tak szalona, aby przyznać braciom Kaczyńskim coś więcej oprócz odrobiny racji, to już redaktor Kolenda nie jest. Mogą sobie rację mieć, ale niech nie daj Boże nie grzmią, nie ostrzegają, bo PiS "nie umie rozmawiać" i jest "groteskowy". Pewnie - zdaniem Kolendy - groteskowi nie są i lepiej "umieją rozmawiać" politycy Platformy, którzy nie raczyli nawet zgłosić oficjalnego protestu wobec niedawnych żądań niemieckich chadeków dotyczących praw dla wysiedlonych.
Obojgu autorom "Gazety Wyborczej" polecam tekst Ryszarda Bugaja w "Rzeczpospolitej". To tekst o nich samych i o ich ulubionych politykach, którzy nie lubią zadzierać z Niemcami - pod wiele mówiącym tytułem: "Niezdolni do obrony interesów narodowych".
I Wroński i Kolenda odnajdą tu swoje ulubione wątki: nacjonalistyczne, postendeckie obsesje oraz radykalny grzmiący ton. Tyle tylko, że Bugajowi nie da się zarzucić ani sympatii dla nacjonalistycznej prawicy, ani radykalizmu. To zwykły postpepeesowski polski patriota. Dlatego jego głosu "Gazecie" nie będzie łatwo zakrzyczeć prymitywnymi sloganami.
O problemach z Niemcami wspomina także "Polska. The Times". Andrzej Godlewski w komentarzu pisze, że politycy skorzystają na tworzeniu atmosfery zagrożenia. "Ale zwykłym Polakom i Niemcom nie jest ona potrzebna". Zgodzę się - połowicznie. Polakom atmosfera zagrożenia nie jest na pewno potrzebna. A Niemcy? Czy ktoś im zagraża? Czy ktoś domaga się uznania praw do stron ojczystych dla potomków Słowian wygnanych z terenów serbołużyckich? To nie bracia Kaczyńscy z Donaldem Tuskiem wywołują poczucie zagrożenia. To kolejne sygnały ze strony Niemiec i nasz historyczne doświadczenia nie pozwala Polakom na lekceważenie niedawnych publikacji i oświadczeń zza Odry.