Po dwóch latach rządzenia Platforma Obywatelska nie tylko nie straciła sympatyków, ale nawet trochę ich zyskała. W tegorocznych wyborach do PE według danych PKW zagłosowało na nią 44,43 proc. wyborców – o 3 punkty procentowe więcej niż w 2007 r.
– To dobry wynik i dobry prognostyk na przyszłość – cieszy się Grzegorz Dolniak, wiceprzewodniczący Klubu PO i szef tegorocznej kampanii wyborczej Platformy. – Po dwóch latach rządzenia poparcie dla naszej partii wzrosło, co oznacza, że wyborcy nadal mają do nas zaufanie. Jest nadzieja, że za rok w wyborach samorządowych powtórzymy ten wynik, a gdybyśmy taki wynik mieli w wyborach do Sejmu za dwa lata, to moglibyśmy rządzić samodzielnie.
Dolniak podkreśla, że partia rządząca zawsze ma trudniejszą pozycję w kampanii wyborczej, bo jest celem ataków opozycji.– W tym roku też tak było. Atakowały nas PiS i SLD, a mimo to obroniliśmy naszą pozycję – zaznacza szef kampanii PO.
Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, nie traktuje jednak wyniku Platformy jako szczególnego osiągnięcia. – Scena polityczna jest zamrożona, to się rzuca w oczy – ocenia. – Żadna z partii nie zwiększyła swojego stanu posiadania, odbierając elektorat konkurencji. Przeciwnie, najgorętsze boje toczyły się w ramach tych samych komitetów, a nie między nimi.
Według Biskupa PO może się cieszyć z uzyskanego wyniku. – Ale z zakulisowych informacji wynika, że chciała uzyskać dwukrotną przewagę nad PiS, bo oznaczałoby to gruntowne przetasowanie na scenie politycznej. Tego efektu nie zdołała osiągnąć – zaznacza politolog.