Od kilku lat dostaje potężną dotację z naszych – podatników – pieniędzy, ma kilkadziesiąt tysięcy członków i nie udało jej się dzieło zbudowania ośrodka myśli, który by opracowywał koncepcje programowe. Taki sam sukces ma na koncie Prawo i Sprawiedliwość, której to – mimo wielokrotnych zapowiedzi – to dzieło się także nie udało. Mamy za to za sobą wiele bardzo drogich kampanii reklamowych, które zorganizowały na nasze pieniądze oba te ugrupowania.
[wyimek] [b][link=http://blog.rp.pl/janke/2009/11/17/partie-chca-sie-zmusic-do-pisania-programow/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Ale dość narzekania. Platforma przygotowuje projekt, który ma zmusić partie do tego, by wydawały pieniądze na prace programowe, a ograniczyły wydatki na reklamę. "Ugrupowania parlamentarne, które dostają dotacje z budżetu państwa, byłyby zobowiązane do zakładania specjalnych fundacji o charakterze instytutów prowadzących prace programowe i badawcze na wzór chociażby niemieckiej Fundacji Adenauera" – czytamy w Polsce.
Poseł Krzysztof Lisek z PO przyznaje, że partie – w tym jak rozumiem jego ugrupowanie – dobrowolnie za pisanie programu się nie weźmie. "Trzeba zmusić partie do prac programowych. I lepiej, by partie obligatoryjnie tworzyły fundacje zajmujące się taką pracą. Funkcjonujące przy poszczególnych partiach byłyby one jednak oddzielnymi podmiotami prawnymi, z odrębną księgowością i odpowiedzialnością władz" - tłumaczy Lisek w "Polsce".
"Ile z budżetowych dotacji politycy musieliby odjąć sobie od reklamy na rzecz merytorycznej pracy? Według wstępnego pomysłu 25 proc. Posłowie PO zastrzegają jednak, że te proporcje nie są jeszcze przesądzone. Sam Lisek jest zwolennikiem radykalnego cięcia i przeznaczenia na instytuty programowe nawet połowy środków partyjnych z budżetu. Pomysł PO ma szanse na wsparcie ze strony PiS. - Obserwuję od wielu lat działalność podobnych instytucji na świecie i jestem zwolennikiem tego pomysłu. Partie w Polsce dochodzą do władzy nieprzygotowane programowo i takie rozwiązanie mogłoby pomóc zmienić tę sytuację - deklaruje eurodeputowany PiS Adam Bielan".