Warszawa. Dzielnica Włochy, ul. Flisa 2. To właśnie tu, w dużym, przeszklonym biurowcu, mieści się Urząd Lotnictwa Cywilnego nadzorujący lotnictwo cywilne w Polsce. Wydaje licencje pilotom, certyfikaty firmom lotniczym, kontroluje stan lotnisk, ośrodków szkolenia i firm świadczących usługi lotnicze.
Liczba pilotów w Polsce rośnie. Na koniec 2009 r. było ich ponad 10 tys., czyli o 1,5 tys. więcej niż przed rokiem.
Na początku 2010 r. do biura ULC zapukali kontrolerzy Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA). Wzięli pod lupę jedną z najważniejszych komórek urzędu – Departament Operacyjno-Lotniczy. To on wydaje firmom dokumenty, bez których nie można świadczyć odpłatnie żadnych usług lotniczych w Polsce: certyfikat AOC – uprawniający do przewozu pasażerskiego, AWC – pozwalający na świadczenie innych usług (m.in. patrolowania terenu i wykonywania zdjęć z powietrza) czy DGR – potrzebny do przewozu materiałów radioaktywnych. Departament kontroluje również firmy mające już takie certyfikaty.
[srodtytul]Najgorsze oceny[/srodtytul]
Z informacji „Rz” wynika, że raport europejskiej agencji był miażdżący dla polskiego urzędu. – Znajdowały się w nim same jedynki, co jest najgorszą możliwą oceną – mówi „Rz” osoba związana z ULC, która zapoznała się z raportem (kontrolerzy oceniali nieprawidłowości w tzw. raporcie niezgodności NCR w skali od trzech do jednego: uwaga [3], ważny [2], krytyczny [1]). – Oznacza to nieprawidłowości mające bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo lotnicze, które powinny być natychmiast usunięte.