W krakowskiej szkole Salwator (podstawówka i gimnazjum) nie ma krzyży w klasach. Zostały zdjęte na czas wakacyjnych remontów, ale na miejsce już nie wróciły. O sprawie napisała wczoraj "Gazeta Wyborcza".
To decyzja właścicieli placówki i dyrekcji. – Chcemy, by wszystkie dzieci czuły się u nas dobrze. A wśród ponad 170 uczniów mamy nie tylko katolików, ale i świadków Jehowy, muzułmanów czy osoby niewierzące – mówi "Rz" dyrektor Magdalena Siekańska. – Na lekcje religii chodzi 160 osób.
Rodzice o zdjęciu krzyży dowiedzieli się od dzieci. – Tylko kilkoro napisało do mnie z protestem – mówi Siekańska. – To nie jest tak, że chcemy w ogóle pozbyć się krzyża. Pod koniec roku powinna być gotowa specjalna salka katechetyczna, gdzie znajdzie się dla niego miejsce.
Jarosław Kubica, prezes spółki Alumnus, która prowadzi szkołę: – Chodzi o uporządkowanie pewnych spraw. Chcemy powrócić do klimatu dawnych katechez. Kiedyś ten krzyż miał większą wartość, a teraz nierzadko w szkole powszednieje. To może być z korzyścią także dla Kościoła.
– Katolików trzeba najwyraźniej zamknąć w getcie – komentuje ksiądz profesor Tadeusz Panuś, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Dzieci i Młodzieży krakowskiej kurii. – Szkoła wykonała wyrok na krzyżu. I to szkoła, która ma w nazwie Zbawiciela, bo to znaczy słowo Salwator.