W 728 gminach Polacy wybierali w II turze wyborów 401 wójtów, 272 burmistrzów i 55 prezydentów miast. Walka o władzę do końca była ostra, kampania gorąca, a jej finisz przyniósł największą aferę tych wyborów.
W Wałbrzychu tuż przed ciszą wyborczą przegrani w wyścigu do fotela prezydenta miasta Piotr Sosiński z PiS oraz Patryk Wild z ugrupowania Rafała Dutkiewicza niezależnie od siebie złożyli wnioski o unieważnienie wyborów. Powołują się m.in. na relacje lokalnej telewizji DAMI. Dziennikarskie prowokacje i ustalenia wynajętej agencji detektywistycznej wskazują, że w pierwszej turze masowo kupowano tam głosy. Pięć osób zatrzymała policja.
– Wybory zostały kupione i mamy na to dowody – mówi Violetta Wojciechowska-Rybczyńska, właścicielka stacji. Jej zdaniem głosy kosztowały od 10 do 50 zł. Kupowano głosy na różnych kandydatów.
W Wałbrzychu w drugiej turze zmierzyli się Piotr Kruczkowski (PO) i Mirosław Lubiński (niezależny). Obaj uważali, że to przeciwnik gra nie fair. Kruczkowski prosił o informowanie policji o łamaniu prawa wyborczego, a sztab Mirosława Lubińskiego rozwiesił billboardy z informacją, że wszelkie propozycje kupowania głosów trzeba zgłaszać organom ścigania.
Stan pogotowia panował też w Płocku – miasto monitorowały patrole obywatelskie powołane przez sztaby Mirosława Milewskiego z PiS i jego rywala, posła PO Andrzeja Nowakowskiego. Patrole powołano po licznych doniesieniach o kupowaniu głosów podczas I tury.