Utrzymali Sopot, Poznań i Szczecin

Grobelny i Krzystek po następną kadencję poszli bez PO. Karnowskiego wsparli lokalni działacze tej partii

Publikacja: 07.12.2010 00:58

Od lewej: Piotr Krzystek, Jacek Karnowski, Ryszard Grobelny

Od lewej: Piotr Krzystek, Jacek Karnowski, Ryszard Grobelny

Foto: Fotorzepa

Red

W Poznaniu, Sopocie i Szczecinie władzę utrzymali urzędujący prezydenci. W drugiej turze zwyciężyli: Ryszard Grobelny, Jacek Karnowski i Piotr Krzystek.

[srodtytul]Grobelny: jak Cyryl Ratajski?[/srodtytul]

„Z Grobelnym wygrać nie sposób. Nawet jeśli umrze, będzie rządził miastem prosto z alei zasłużonych cmentarza na Junikowie” – taki żart krążył przed drugą turą wyborów wśród poznańskich działaczy PO. Wisielczy humor raczej nie dziwi. Grobelny już raz, cztery lata temu, wygrał z kandydatką tej partii Marią Pasło-Wiśniewską. Niedzielne zwycięstwo nad Grzegorzem Ganowiczem można uznać za nokaut. A jeszcze niedawno wydawało się, że prezydent Poznania i działacze PO będą świętować sukces wspólnie.

47-letni Grobelny rządzi Poznaniem od 12 lat (wcześniej przez sześć zasiadał w zarządzie miasta). Od początku politycznej kariery związany był z centroprawicą. Działał w KLD, UW, potem zaczął sympatyzować z Platformą. Do nowej partii zapisać się jednak nie chciał. Kolejne lata upływały pod znakiem harmonijnej współpracy, tym bardziej że podjęta podczas poprzednich wyborów próba sił skończyła się dla PO źle. Na początku tego roku strony doszły do porozumienia. Grobelny zapisał się do partii i stał się jej naturalnym kandydatem w wyścigu o kolejną kadencję. Ale sojusz rychło legł w gruzach. Premier Donald Tusk przypomniał, że Platforma nie może popierać ludzi, na których ciążą prokuratorskie zarzuty. A Grobelny zasiada na ławie oskarżonych w tzw. sprawie Kulczykparku. PO zmuszona była wystawić jego dobrego przyjaciela, przewodniczącego rady miasta Grzegorza Ganowicza. Grobelny wystartował jako kandydat niezależny.

Chłodny, zdystansowany, typ urzędnika – mówią o Grobelnym jego oponenci. I nie pomaga nawet to, że prezydent od lat stara się wyjść z tego schematu: regularnie bierze udział w poznańskich maratonach, pojawia się na spotkaniach Lecha Poznań.

– Ryszardowi Grobelnemu trochę brakuje naturalnej swobody w obcowaniu z ludźmi. Nie jest osobą, która posiada dar wzbudzania sympatii od pierwszego kontaktu – ocenia Krystyna Łybacka, była szefowa wielkopolskich struktur SLD.

Niezależnie od tego potrafi być niezwykle skuteczny w pozyskiwaniu politycznych sojuszników. Kiedy okazało się, że PO z niego rezygnuje, w błyskawicznym tempie zbudował listy do rady miasta. Przyciągnął nie tylko grupę działaczy Platformy, ale też dawnych członków PiS i jednego z liderów bardzo mu niechętnego Stowarzyszenia My-Poznaniacy.

Prezydentowi trudno jednak pozbyć się łatki osoby, która działa głównie w interesie możnych. Cały czas ciągnie się za nim sprawa Kulczykparku. Zdaniem prokuratury miasto zbyt tanio sprzedało Grażynie Kulczyk grunty, na których dziś stoi skrzydło Starego Browaru, nowoczesnego centrum handlowo-kulturalnego. Sąd pierwszej instancji uznał racje śledczych i skazał prezydenta na więzienie w zawieszeniu. Sąd apelacyjny wyrok jednak uchylił i sprawa rozpoczęła się od nowa. Prezydent do winy się nie przyznaje.

Swoją popularność Grobelny tłumaczy krótko: – Mieszkańcy znają moje poglądy, wiedzą, że zawsze mówię prawdę, nawet jeśli jest ona niepopularna. Wiedzą, co chcę zrobić, co zrobiłem i popierają to.

A na żart polityków PO odpowiada, przywołując postać legendarnego przedwojennego prezydenta. – O Cyrylu Ratajskim też się mówi, że nawet po śmierci rządzi Poznaniem – podkreśla.

Po zwycięstwie wyciąnął rękę do konkurentów, zwłaszcza tych z PO. Ale lokalni działacze tej partii zastrzegają, że w radzie miasta na formalną koalicję nie ma co liczyć.

[srodtytul]Karnowski: krajobraz po aferze[/srodtytul]

Jackowi Karnowskiemu nigdy jeszcze nie było tak trudno sięgnąć po władzę w mieście, w którym rządzi już w sumie 20 lat (od 1990 r. był wiceprezydentem, a od 1998 r. prezydentem Sopotu).

W niedzielę wygrał bój z Wojciechem Fułkiem.

– Pomogło mi poparcie wielu osób, którym chcę podziękować: Jerzemu Buzkowi, premierowi Tuskowi, Henryce Krzywonos, Janowi Kozłowskiemu, Aleksandrowi Hallowi. To przyjaciele, na których zawsze mogę liczyć – mówił Karnowski tuż po ogłoszeniu nieoficjalnych wyników.

47-letni doktor ekonomii po wybuchu tzw. afery sopockiej zapowiadał, że definitywnie odchodzi z urzędu. „Rz” ujawniła w lipcu 2008 r. nagranie rozmowy Karnowskiego (wówczas jeszcze członka PO) z binesmenem Sławomirem Julke, w której prezydent Sopotu miał żądać dwóch mieszkań za zgodę na rozbudowę jednej z kamienic.

Pół roku temu Karnowski zmienił zdanie i trzy dni po tym, jak prokuratura wniosła przeciw niemu oskarżenie o korupcję, ogłosił, że będzie kandydował.

Po wybuchu afery kierownictwo Platformy się od niego odcięło. Oficjalnie PO jego kandydatury nie poparła. Choć zrobiło to lokalne koło partii. Sam Tusk przed wyborami zapowiadał, że na Karnowskiego nie zagłosuje, ale zaznaczył, że chciałby żyć w mieście przez niego rządzonym.

Pierwsza tura musiała urzędującego prezydenta zaskoczyć. Ledwo dostał się do rady miasta. A w starciu o prezydenturę nieznacznie wyprzedził rywala. Groźba wygranej Fułka zmobilizowała Platformę. Karnowskiego aktywnie wspierał m.in. prezydencki minister Sławomir Nowak. Robił to, choć na Wybrzeżu wiadomo od lat, iż za Karnowskim nie przepadał. Skąd takie zaangażowanie w kampanię? – Gdynię straciliśmy już dawno na rzecz Wojciecha Szczurka – tłumaczą politycy związani z PO.

– Strata Sopotu mogłaby doprowadzić do utraty za cztery lata władzy w Gdańsku – dodają i wskazują jeszcze jeden, propagandowy powód: – Padłby wtedy mit Trójmiasta jako matecznika PO.

Kotwicę rzucił Karnowskiemu Jerzy Buzek, szef PE, który na konwencji PO w Gdańsku zapewniał: – Popieram uczciwego, odważnego człowieka. Sopot to dobrze zarządzane miasto, wygrywające w rankingach polskich miast, zdobywające dużo środków unijnych.

Dołączyli się Henryka Krzywonos, Jarosław Wałęsa i bokser Dariusz Michalczewski.

Karnowski po wygranej zapowiedział wczoraj, że chce współpracować z Fułkiem i jego stowarzyszeniem.

Na prezydencie Sopotu ciąży dziś sześć zarzutów, z tego pięć korupcyjnych, m.in. przyjęcia ok. 60 tys. zł od miejscowego dilera samochodowego Włodzimierza G.

[srodtytul]Krzystek: odcięcieod Platformy[/srodtytul]

Gdy absolwent prawa na Uniwersytecie Szczecińskim Piotr Krzystek został w 2006. r prezydentem Szczecina, miał za sobą kilkuletnią karierę urzędniczą. Zaczął ją w 1998 r. jako podinspektor w magistracie. Potem pracował w urzędzie wojewódzkim, gdzie był m.in. dyrektorem generalnym. Jako 27-letni dyrektor dostał 148-metrowe mieszkanie komunalne w centrum miasta. Lokal przydzielono mu na podstawie porozumienia zawartego w listopadzie 1999 r. pomiędzy zarządem Szczecina a wojewodą, bez zgody rady miasta i poza oficjalną kolejką. Mieszkania dostali też wówczas m.in. komendanci wojewódzcy policji i straży pożarnej, szefowie inspekcji handlowej i celnej oraz przewodniczący „Solidarności”. Wart 180 tys. zł lokal Krzystek wykupił potem z ogromną bonifikatą za 32 tys. zł. Sprawą tego mieszkania zajęło się CBA, gdy Krzystek był już prezydentem Szczecina. W kwietniu 2009 r. sąd orzekł, że Krzystek nie ma prawa własności do mieszkania i nakazał zwrot gminie.

Po finale afery z lokalem w Internecie pojawiło się wiele wpisów ostro krytykujących Krzystka. Prezydent poszedł z internautami na wojnę i doniósł na nich do prokruatury.

Cztery lata temu Krzystek zdobył władzę w Szczecinie startując jako kandydat PO. Do partii jeszcze nie należał. Wstąpił do niej dopiero przed Bożym Narodzeniem w 2006 r.

Ale wiosną tego roku przestał nagle być ulubieńcem Platformy. Skonfliktowany z nim szef partii w Szczecinie, europoseł Sławomir Nitras, przeforsował prawybory. Krzystek nie chciał wziąć w nich udziału, uznając to za wotum nieufności. Zebrał też wewnątrz partii wyjątkowo krytyczne oceny za prezydenturę. Oficjalnie za słabą realizację obietnic wyborczych, nieoficjalnie, bo rządząc Szczecinem myślał samodzielnie, bez pomocy Nitrasa. Po pierwszej turze wyborów Krzystek zrezygnował z członkostwa w partii.

Drugą turę wyborów wygrał. W najbliższym czasie najważniejszym jego zadaniem będzie szukanie stabilnej większości w radzie miasta. W 31-osobowej radzie przeciwna mu Platforma Obywatelska ma 15 mandatów plus sześć głosów radnych SLD. A przed drugą turą lewica poparła przeciwnika Krzystka, posła PO Arkadiusza Litwińskiego. Jak Krzystek zamierza rozwiązać ten problem? – Będę rozmawiał ze wszystkimi ugrupowaniami, ale o kwestiach merytorycznych, a nie politycznych – mówi „Rz” prezydent Szczecina. – Niektóre inwestycje zostały rozpoczęte w poprzedniej kadencji, są akceptowane przez radnych, tak jak część mojego programu działania na następne cztery lata. Liczę na zdrowy rozsądek i porozumienie.

[i] —gka, ww, zal, i.k., pek[/i]

W Poznaniu, Sopocie i Szczecinie władzę utrzymali urzędujący prezydenci. W drugiej turze zwyciężyli: Ryszard Grobelny, Jacek Karnowski i Piotr Krzystek.

[srodtytul]Grobelny: jak Cyryl Ratajski?[/srodtytul]

Pozostało 98% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo