Dlaczego kradną? Czasem wymaga tego tradycja, szczególnie silna na południu i wschodzie kraju, że przed świętami prawdziwy mężczyzna powinien wziąć siekierę i "upolować" choinkę. – To się wciąż jeszcze zdarza – przyznaje Eugeniusz Piech, nadleśniczy z Nadleśnictwa Gromnik w Małopolsce. – Ale coraz częściej z tradycją wygrywa świadomość, że nielegalna wycinka to przestępstwo. Tę świadomość mają też ci, którzy chcą na drzewku zaoszczędzić albo na nim zarobić.
– W czasie, gdy niemal cały popyt na świąteczne drzewka zaspokajają wyspecjalizowane plantacje, a choinkę można niedrogo kupić na każdym rogu, ten proceder się po prostu nie opłaca – wtóruje mu Jacek Gid, wiceszef Nadleśnictwa Choszczno w Zachodniopomorskiem.
A Piech wylicza: – Trzeba czymś pojechać do lasu, wyszukać drzewko – a nie tak łatwo dziś znaleźć w lesie ładną choinkę, najeść się strachu, bo ryzyko wpadki jest duże. Za dziką wycinkę drzewka grozi mandat do 500 zł, a w przypadku paru sztuk rzecz może się skończyć w sądzie. Nic dziwnego, że kradzieży jest mniej.
Potwierdzają to statystyki Lasów Państwowych. W 2006 r. nielegalnie wycięto 800 drzewek, w 2007 r. – 400, w 2008 r. – 293. W zeszłym roku było ich wprawdzie 456, ale jak utrzymuje Anna Malinowska, rzeczniczka Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych, tendencja jest optymistyczna.
To nie są wielkie liczby w porównaniu z 10 mln drzewek, które w tym roku legalnie trafią na polski rynek, ale – jak podkreśla Gid – dzikie wycinki powodują zniszczenia ekologiczne.