Reklama

Marek Domagalski: 250 tys. zł (nie)zgody

Nie wiem, czy rząd świadomie akurat teraz wyszedł z arcydrażliwą sprawą zadośćuczynienia pieniężnego dla rodzin ofiar smoleńskiej tragedii, ale faktem jest, że weekendowe media (portale, stacje) odmieniały przez wszystkie przypadki kwotę 250 tys. zł

Publikacja: 24.01.2011 10:15

Marek Domagalski

Marek Domagalski

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Jak wiadomo, pieniądze potrafią skłócić, tym bardziej jeśli (jak w tej sprawie) z natury rzeczy nie ma wyraźnych kryteriów ich przyznawania. Na dodatek oferta zbiegła się z trzecią rocznicą wcześniejszej katastrofy - wojskowej CAS-y. Z pewnych powodów nie ma prawnych podstaw (w każdym razie nie tych samych) do wypłaty zadośćuczynienia tamtym rodzinom.

Jest w przy tym szereg nieporozumień. Obok wprowadzonego do polskiego prawa dwa i pół roku temu zadośćuczynienia za cierpienie psychiczne, krzywdę moralną - a tego tylko dotyczy propozycja 250 tys. zł - rodziny ofiar mają prawa do odszkodowań: za koszty leczenia i pogrzebu, za utracone alimenty i renty, wreszcie za pogorszenie majątkowej sytuacji życiowej.

Szeroko pisze o tym poniedziałkowa „Rzeczpospolita” na żółtych stronach ([link=http://www.rp.pl/artykul/4,598827_Pieniadze-po-katastrofie-smolenskiej-.html]„Pieniądze po katastrofie smoleńskiej”[/link]), piórem niżej podpisanego (czasem muszę siebie też przejrzeć!).

„Fakt” cytuje Marcina Dubienieckego, zięcia prezydenta Lecha Kaczyńskiego: „To kolejny marny zabieg rządu dla odwrócenia uwagi od nieprawidłowości w sprawie smoleńskiej. Skupmy się na wyjaśnieniu przyczyn katastrofy” („Odszkodowanie to tylko wybieg”).

„Gazeta Wyborcza” w notce „Bliscy ofiar CAS-y gotowi są na ugody” podaje z kolei, że gdyby zaproponowano im 250 tys. zł, to zgodziliby się na takie zadośćuczynienie.

Reklama
Reklama

Najostrzej o propozycji rządu pisze „Nasz Dziennik”: „Rząd rzucił między rodziny smoleńskie kość w postaci hasła 250 tys. zł, byle tylko nie mówić o odpowiedzialności za kompromitacje po raporcie MAK”. („Prawdy nie da się kupić”).

Wydaje się, że rzeczywiście kwotę ujawniono zbyt wcześnie. Propozycja ugodowa (i negocjacje ugodowe) mają to do siebie, że się je prowadzi poufnie i z zainteresowanym, a nie publicznie. Gdyby adwokat, choćby w zwykłej sprawie, ujawnił treść negocjacji, groziłaby mu dyscyplinarka (nie może o nich mówić nawet przed sądem).

Na marginesie dodam, że 250 tys. wydaje się sporą kwotą, gdyż zadośćuczynienie takie należy się także rodzinom ofiar wypadków samochodowych, błędów lekarskich czy przestępstw. Gdy odpowiedzialność ponosi państwo czy szpital, pieniądze będą, ilu jednak przestępców ma taki majątek (jawny), by ściągnąć z nich takie zadośćuczynienie?

Plusem tej sprawy jest to, że mamy jakąś dyskusję, ile płacić za zawinione spowodowanie śmierci. Ale prostej odpowiedzi nie ma. Każda tragedia jest indywidualna i żadnej nie da się zrekompensować pieniędzmi.

Jak wiadomo, pieniądze potrafią skłócić, tym bardziej jeśli (jak w tej sprawie) z natury rzeczy nie ma wyraźnych kryteriów ich przyznawania. Na dodatek oferta zbiegła się z trzecią rocznicą wcześniejszej katastrofy - wojskowej CAS-y. Z pewnych powodów nie ma prawnych podstaw (w każdym razie nie tych samych) do wypłaty zadośćuczynienia tamtym rodzinom.

Jest w przy tym szereg nieporozumień. Obok wprowadzonego do polskiego prawa dwa i pół roku temu zadośćuczynienia za cierpienie psychiczne, krzywdę moralną - a tego tylko dotyczy propozycja 250 tys. zł - rodziny ofiar mają prawa do odszkodowań: za koszty leczenia i pogrzebu, za utracone alimenty i renty, wreszcie za pogorszenie majątkowej sytuacji życiowej.

Reklama
Kraj
Za miesiąc zostanie otwarty taras na Varso
Kraj
„Polityczne Michałki”: Rekonstrukcja rządu w wakacje – co naprawdę zmienił Donald Tusk?
Kraj
Rekordowe zainteresowanie studiami na UKSW. Na jakie kierunki było najwięcej chętnych?
Materiał Promocyjny
Obrona: nowy priorytet Europy
Kraj
Ponad 32 tys. kandydatów na Uniwersytet Warszawski. Rekordzista zapisał się na 19 kierunków
Reklama
Reklama