W tle sprawy jest głośna prowokacja zorganizowana przez dziennikarzy TVN i „Rz”. W 2005 r. wstawili oni do domu aukcyjnego Polswiss Art falsyfikat, który został sprzedany na aukcji jako dzieło Franciszka Starowieyskiego. Obraz dopuścił do sprzedaży Kossowski. Autorstwu zaprzeczył Starowieyski, za zgodą którego odbyła się prowokacja. Wtedy Miliszkiewicz opublikował w magazynie „Art and Business” felieton, w którym zarzucił Kossowskiemu nierzetelność zawodową. Ten pozwał go do sądu. Podczas procesu biegły orzekł, że dla każdego eksperta „Zjawa” powinna być oczywistym falsyfikatem. W środę sąd uznał, że Miliszkiewicz mógł skrytykować eksperta.