W czwartek rano do Burego przyszli funkcjonariusze CBA. – Tak, złożyłem zeznania do protokołu – potwierdził "Rz" wiceminister.
Wyłączył myślenie
W styczniu tego roku Bury został udziałowcem spółki SO-RES z Rzeszowa – "Rz" ujawniła to w wydaniu internetowym. Kupił w niej 50 proc. udziałów, choć ustawa antykorupcyjna obowiązująca od 1997 roku zabrania takich praktyk.
Art. 4 ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne (do takiej zalicza się sekretarz stanu, którym jest Bury) dokładnie określa, że nie mogą one "posiadać w spółkach prawa handlowego więcej niż 10 proc. akcji lub udziałów przedstawiających więcej niż 10 proc. kapitału zakładowego w każdej z tych spółek". Za złamanie ustawy grozi odwołanie ze stanowiska.
Bury, prawnik z wykształcenia, sekretarzem stanu jest od 2007 r., a od dziesięciu lat – członkiem Krajowej Rady Sądownictwa. Tłumaczy, że popełnił niezamierzony błąd. – Tak czasem w życiu bywa, że w sprawach ważnych człowiek wyłącza myślenie, i ja tak zrobiłem – wyjaśnia w rozmowie z "Rz".
– Wiceminister, tłumacząc, że nie zna prawa, wystawił sobie fatalne świadectwo – ocenia prof. Antoni Kamiński, ekspert do spraw korupcji. Według niego Bury powinien być za to odwołany. – Możemy mieć tu do czynienia z przestępstwem, a nie tylko złamaniem ustawy antykorupcyjnej.