To kolejny dowód, że rzekomo branżowe i poświęcone sprawom mediów pismo w rzeczywistości bierze udział w politycznej wojnie. Zamiast wspierać pluralizm mediów, angażuje się w osaczanie i niszczenie nielicznych już tytułów niezależnych, o innych niż redakcja "Press" poglądach nie tyle na dziennikarstwo, ile na sprawy społeczno-polityczne i kulturalne.
Rzecz jest chwilami zabawna, bo "Uważam Rze" określane jest jako tygodnik rzekomo wyjątkowo "upolityczniony". Zapewne w kontekście i na tle absolutnie apolitycznych "Polityki", "Newsweeka" czy "Wprost".
Szczególnie drastycznym wyrazem przekroczenia granicy oddzielającej pismo branżowe od uczestnika wojny politycznej jest opisane w tekście zwracanie się przez autora do reklamodawców (także potencjalnych) "Uważam Rze" z pytaniem, czy nie przeszkadza im "wizerunek upolitycznionej i skrajnej w opiniach gazety". Trudno nie odnieść wrażenia, że ma to charakter brutalnej próby nacisku, uniemożliwienia popularnemu i cieszącemu się dużym prestiżem tytułowi odniesienia sukcesu także na rynku reklamowym.
Trudno nie widzieć w tym lekceważenia 130 – 140 tysięcy osób naprawdę kupujących każdy numer tygodnika, setek tysięcy jego czytelników i wielu szanowanych autorów.
"Press" często twierdzi, że walczy o standardy w mediach. Pytanie, o jakie tym razem zawalczył, pozostawiamy czytelnikom.