– Może rządzący nie mieli świadomości, jakie wyzwania przed nimi stoją. Najpierw byli beztroscy, potem chaotyczni, następnie rozrzutni. Na końcu sięgnęli do pieniędzy na emerytury oraz podnieśli podatki – tak prof. Zyta Gilowska podsumowuje cztery lata polityki gospodarczej rządu Donalda Tuska. – Wbrew temu, co sami twierdzą, nie działali ani roztropnie, ani konsekwentnie. Liczyli, że przeczekają trudne czasy.
W wywiadzie, opublikowanym w najnowszym wydaniu tygodnika, była wicepremier i minister finansów w rządach PiS, a dziś członek Rady Polityki Pieniężnej – krytycznie rok po roku analizuje odpowiedź rządu na kryzys. – Najpierw były wymuszane oszczędności np. na armię, potem nowelizacja ustawy budżetowej, potem blokowanie wydatków bez zgody komisji sejmowej, wielomiesięczny pokaz ręcznego sterowania. Następnie, pod koniec 2009 r., rządzący najwyraźniej doszli do wniosku, że właściwie po co oszczędzać.
Gilowska wylicza, że „poziom rocznych wydatków przez trzy lata – 2008, 2009 i 2010 – podniósł się o 140 mld zł. To jest 10 proc. PKB! Wzrost poziomu wydatków publicznych o 30 proc. w trzy lata to rekord".
Jako remedium wskazuje „porządne rządy", za które uznaje węgierski gabinet Orbána. – To nie jest kwestia sztuczek, ekstrapomysłów, cudownych recept. Nie. To jest robota do wykonania – mówi.
„Uważam Rze" pisze także o wymogach formalnych, które powinien spełniać kandydat na szefa Biura Ochrony Rządu. Zauważa, że gen. Marian Janicki nie ma tytułu magistra.