W procesie o wprowadzenie stanu wojennego toczącym się przed Sądem Okręgowym w Warszawie obrońcy oskarżonych: 86-letniego Czesława Kiszczaka, byłego szefa MSW, i 84-letniego Stanisława Kani, byłego I sekretarza KC PZPR, wnieśli wczoraj o ich uniewinnienie. - Nie ma żadnych dowodów, które uzasadniałyby ten proces - mówił gen. Kiszczak i przywoływał sondaże mówiące, że "Polacy uznają dziś stan wojenny za zasadny". Jego zdaniem umorzenie w 1996 r. przez Sejm kwestii odpowiedzialności konstytucyjnej za wprowadzenie stanu wojennego definitywnie zamknęło sprawę.
Kiszczak i Kania odpowiadają za udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym", który - zdaniem IPN - na najwyższych szczeblach władzy PRL przygotowywał stan wojenny. Prokurator żąda dla nich po dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć.
Obrońca Kiszczaka, mec. Grzegorz Majewski, mówił, że generał "wchodził w skład legalnego rządu, a nie żadnej szajki przestępców", a dziś siedzi na ławie oskarżonych jako członek "zorganizowanej grupa przestępczej". - Taka grupa nie istniała - twierdził.
- Pan Kania nie miał nic wspólnego z grupą przestępczą. Był przeciwnikiem użycia siły - mówił broniący go mec. Andrzej Peterek.
Kania swą mowę końcową wygłosi 5 stycznia 2012 r. W styczniu sąd ogłosi wyrok (proces trwa od 2008 r.).