IPN potrzebuje na odkupienie siedziby swej centrali 30 mln zł. Gdyby te pieniądze się nie znalazły, Skarb Państwa straci 17 mln zł, które zainwestował w remont i przystosowanie budynku do potrzeb Instytutu. A za wynajem nowej siedziby będzie musiał płacić ceny komercyjne, co w perspektywie lat okaże się jeszcze kosztowniejsze.

W sprawie zagrożenia funkcjonowania IPN w związku z groźbą utraty budynku przy ul. Towarowej w Warszawie interpelację złożył poseł PiS Wojciech Szarama. W odpowiedzi minister skarbu Mikołaj Budzanowski poinformował, że sprywatyzowany Ruch złożył IPN ofertę sprzedaży budynku. Nieoficjalnie wiadomo, że chodzi o 30 mln zł netto. IPN nie ma takiej sumy w tegorocznym budżecie.

Rada IPN zwróciła się do premiera o poparcie dla kupna budynku. Donald Tusk zaoferowal je, ale nie poszły za tym żadne decyzje. Prezes IPN Łukasz Kamiński 22 lutego zwrócił się więc do ministra finansów z prośbą o uruchomienie środków z rezerwy budżetowej. Pieniędzy nie otrzymał. Ale nie dostał też odmowy. – Ministerstwo Finansów czeka na informację IPN dotyczącą m.in. przewidywanych obciążeń tegorocznego lub przyszłorocznego budżetu. Będą one podstawą do dalszych rozmów i podejmowanych decyzji – informuje Małgorzata Brzoza, rzecznik ministra finansów.

Rzecznik Ruchu Izabela Cicha-Berenda stwierdza tylko: „firma nie komentuje sprawy". Podobnie mówi rzecznik IPN Andrzej Arseniuk.

Sytuacja niepokoi członka Rady IPN prof. Antoniego Dudka. – Nad IPN nadal wisi groźba wyprowadzki, która może doprowadzić do paraliżu jego funkcjonowania – mówi „Rz".