W nerwowej atmosferze toczyły się środowe rozmowy między premierem Donaldem Tuskiem a wicepremierem Waldemarem Pawlakiem w sprawie reformy emerytalnej. Do zamknięcia tego wydania "Rz" wciąż pojawiały się sprzeczne informacje: że pierwsza runda rozmów skończyła się awanturą, a jednocześnie, że do porozumienia jest już bardzo blisko. Nastroje podgrzewał fakt, że politycy obu partii nabrali wody w usta.
Liderzy partii koalicyjnych spotkali się w samo południe, a dwie godziny później rozstali się bez ostatecznych uzgodnień. Pawlak zamknął się z członkami władz partii, po czym późnym popołudniem ponownie pojechał do Tuska.
Negocjacje toczą się w sprawie wysokości emerytury cząstkowej, na którą pracownicy mogliby przechodzić przed 67. rokiem życia, oraz wieku, w jakim mieliby osiągać uprawnienia do pobierania świadczenia.
Jedna z propozycji, które leżą na stole, przewiduje, by osoby, które będą chciały być nadal aktywne zawodowo, dostały 30 proc. docelowej emerytury, ci zaś, którzy nie znajdą pracy – 70 proc. Koalicjanci przeliczają też wariant, w którym cząstkowa emerytura wynosi 65 proc. docelowego świadczenia z możliwością dorabiania.
W tej grze bardziej niecierpliwa jest Platforma Obywatelska, której spór o emerytury ewidentnie szkodzi.