Zakładanie żłobków w Polsce jest bardzo skompliko- wane. Wielkim hamulcowym jest tutaj sanepid – zwłaszcza jego lokalne oddziały oraz straż pożarna. To dlatego, że przepisy określające normy, jakie powinny spełniać takie placówki, są – w stosunku do wymogów UE – mocno zawyżone. Część tych przepisów musi taka być ze względu na bezpieczeństwo dzieci, ale inne z tego punktu widzenia nie mają większego znaczenia. Niestety, jeśli np. budynek nie spełnia tych norm, nie ma szans na uzyskanie pozwolenia na prowadzenie żłobka.
Co sprawia największe trudności przy otworzeniu placówki?
Chyba wysokość pomieszczeń, stolików, krzesełek, umywalek... Ostatnio rozmawiałam z kobietą, która nie dostała pozwolenia na prowadzenie oddziału żłobkowego, bo w jednym z pomieszczeń – notabene w tym, w którym miały spać dzieci – sufit był o 1,5 cm (!) za nisko w stosunku do przepisów. Problemem są także krzesełka i stoliki dla dzieci. Przepisy dokładnie określają, jakiej wysokości krzesełko ma mieć dziecko o danym wzroście. Problem jednak w tym, że krzesełka kupuje się raz na jakiś czas, a dzieci nie dość, że rosną, to jeszcze co roku przychodzą nowe. A tu wpada kontrola sanepidu – mierzy dzieci, mierzy mebelki i grozi zamknięciem, jeśli mebli nie dopasuje się do wieku dzieci. A gminy na to nie mają pieniędzy, bo ani na żłobki, ani na przedszkola nie dostają subwencji. Rozwiązaniem – stosowanym we Włoszech – byłoby zastąpienie krzesełek klockami do siedzenia, które można ustawiać tak, że raz są wyższe, a raz niższe. Niestety nasze przepisy na razie na to nie pozwalają.
Czy jeśli żłobki nie dostosują się do zaleceń sanepidu, to grozi im zamknięcie?
Tak – mają do wyboru albo zamknąć działalność, albo znaleźć pieniądze na nowe meble czy urządzenia.
Ostatnio zgłoszono nam także przypadek, że umywalka w jednym z klubików dla dzieci została zamocowana za wysoko w stosunku do wzrostu dzieci. Aby umożliwić dzieciom wygodny dostęp do wody, gmina kupiła śliczny, bezpieczny i łatwy do czyszczenia plastikowy podest. Niestety – kontrola z sanepidu go nie zaakceptowała. Aby uniknąć zamknięcia klubiku, gmina musiała zamówić u stolarza podest drewniany – równie bezpieczny jak plastikowy, ale droższy, brzydszy i trudniejszy do utrzymania czystości... Podobne przykłady można mnożyć.