Najważniejsza jest wysokość pokoju dla dzieci

Mimo ułatwień, które wprowadziła tzw. ustawa żłobkowa, zakładanie żłobka czy klubu malucha nadal jest bardzo skomplikowane

Publikacja: 12.04.2012 02:14

Rz: Strategia lizbońska zakłada, że w krajach UE co najmniej 33 proc. dzieci poniżej trzeciego roku życia powinno mieć zapewniony dostęp do dobrych usług edukacyjno-opiekuńczych. W Polsce nie mamy co marzyć o takich wynikach...

Teresa Ogrodzińska, prezeska Fundacji Rozwoju dziecka im. Komeńskiego:

To prawda. W naszym kraju zaledwie dwa i pół procent dzieci do lat trzech objętych jest opieką instytucjonalną.

To dlatego, że żłobków jest dramatycznie mało, a listy oczekujących na miejsce są bardzo długie. Szczególny problem mamy ze żłobkami na wsi – tam w 2010 roku działał jeden oddział żłobkowy!

W zeszłym roku weszła w życie ustawa żłobkowa, która miała ułatwić zakładanie takich placówek. Ale po roku jej funkcjonowania nie widać, żeby liczba miejsc w żłobkach znacząco wzrosła. Dlaczego?

Zakładanie żłobków w Polsce jest bardzo skompliko- wane. Wielkim hamulcowym jest tutaj sanepid – zwłaszcza jego lokalne oddziały oraz straż pożarna. To dlatego, że przepisy określające normy, jakie powinny spełniać takie placówki, są – w stosunku do wymogów UE – mocno zawyżone. Część tych przepisów musi taka być ze względu na bezpieczeństwo dzieci, ale inne z tego punktu widzenia nie mają większego znaczenia. Niestety, jeśli np. budynek nie spełnia tych norm, nie ma szans na uzyskanie pozwolenia na prowadzenie żłobka.

Co sprawia największe trudności przy otworzeniu placówki?

Chyba wysokość pomieszczeń, stolików, krzesełek, umywalek... Ostatnio rozmawiałam z kobietą, która nie dostała pozwolenia na prowadzenie oddziału żłobkowego, bo w jednym z pomieszczeń – notabene w tym, w którym miały spać dzieci – sufit był o 1,5 cm (!) za nisko w stosunku do przepisów. Problemem są także krzesełka i stoliki dla dzieci. Przepisy dokładnie określają, jakiej wysokości krzesełko ma mieć dziecko o danym wzroście. Problem jednak w tym, że krzesełka kupuje się raz na jakiś czas, a dzieci nie dość, że rosną, to jeszcze co roku przychodzą nowe. A tu wpada kontrola sanepidu – mierzy dzieci, mierzy mebelki i grozi zamknięciem, jeśli mebli nie dopasuje się do wieku dzieci. A gminy na to nie mają pieniędzy, bo ani na żłobki, ani na przedszkola nie dostają subwencji. Rozwiązaniem – stosowanym we Włoszech – byłoby zastąpienie krzesełek klockami do siedzenia, które można ustawiać tak, że raz są wyższe, a raz niższe. Niestety nasze przepisy na razie na to nie pozwalają.

Czy jeśli żłobki nie dostosują się do zaleceń sanepidu, to grozi im zamknięcie?

Tak – mają do wyboru albo zamknąć działalność, albo znaleźć pieniądze na nowe meble czy urządzenia.

Ostatnio zgłoszono nam także przypadek, że umywalka w jednym z klubików dla dzieci została zamocowana za wysoko w stosunku do wzrostu dzieci. Aby umożliwić dzieciom wygodny dostęp do wody, gmina kupiła śliczny, bezpieczny i łatwy do czyszczenia plastikowy podest. Niestety – kontrola z sanepidu go nie zaakceptowała. Aby uniknąć zamknięcia klubiku, gmina musiała zamówić u stolarza podest drewniany – równie bezpieczny jak plastikowy, ale droższy, brzydszy i trudniejszy do utrzymania czystości... Podobne przykłady można mnożyć.

Zawsze jednak i straż, i sanepid powiedzą, że stoją na straży bezpieczeństwa dzieci.

Tak, i z nimi nie ma co dyskutować. Problem w tym, że przepisy stwarzają szerokie pole do interpretacji. To, co jest akceptowalne w jednym powiecie, w innym nie ma najmniejszej szansy na otrzymanie urzędniczego stempla. Mówiąc eufemistycznie – zbyt wiele zależy od dobrych relacji pomiędzy urzędnikami przyznającymi certyfikaty a petentami, którzy chcą tworzyć miejsca edukacyjno-opiekuńcze dla dzieci.

Czy to wszystko oznacza, że ustawa żłobkowa okazała się klapą?

Nie. To bardzo dobrze, że powstała. Bez niej nie byłoby szansy na zmianę sytuacji małych dzieci i ich rodzin. Zainteresowanie formami opiekuńczo-edukacyjnymi dla dzieci jest bardzo duże. Trzeba też pamiętać, że nowe przepisy funkcjonują dopiero od roku i teraz widać, które zapisy należałoby zmienić w ustawie, by bardziej odpowiadała na potrzeby dzieci, rodziców i samorządów. O tych barierach będziemy pod koniec kwietnia rozmawiać na konferencji  zorganizowanej przez prezydenta Komorowskiego we współpracy z naszą fundacją. Mam nadzieję, że to spotkanie pomoże w zmianie nieżyciowych przepisów.

Rz: Strategia lizbońska zakłada, że w krajach UE co najmniej 33 proc. dzieci poniżej trzeciego roku życia powinno mieć zapewniony dostęp do dobrych usług edukacyjno-opiekuńczych. W Polsce nie mamy co marzyć o takich wynikach...

Teresa Ogrodzińska, prezeska Fundacji Rozwoju dziecka im. Komeńskiego:

Pozostało 93% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo