W Sejmie zaczyna się batalia o najważniejszą reformę rządu Donalda Tuska – podniesienie wieku emerytalnego. Choć w dzisiejsze poselskiej debacie emocji nie zabraknie, to kształt przyszłego systemu emerytalnego jest już przesądzony. Koalicji PO – PSL zależy, by kontrowersyjne zmiany przeprowadzić jak najszybciej, więc eliminuje wszystkie przeszkody.
Scenariusz jest taki: w czwartek pierwsze czytanie, później błyskawiczne prace w komisji i na następnym posiedzeniu Sejmu (9 – 11 maja) ostateczne uchwalenie reformy.
Koalicjanci się obawiali, że prace mogą utknąć w sejmowych komisjach. Dlatego postanowiono, że zajmie się nią komisja nadzwyczajna. Trafią do niej dwa projekty ustaw dotyczące wydłużenia wieku emerytalnego: w systemie powszechnym i mundurowym.
– Zasiądą w niej przedstawiciele różnych komisji sejmowych, m.in. Polityki Społecznej, Finansów Publicznych, Spraw Wewnętrznych i Obrony Narodowej – mówi "Rz" wiceszefowa Klubu Parlamentarnego PO Małgorzata Kidawa-Błońska. – Dzięki temu unikniemy krążenia projektów między poszczególnymi komisjami. Znacząco przyspieszy to prace.
Komisja będzie liczyła 27 osób z wszystkich klubów. Jednak to koalicja będzie miała w niej decydujące zdanie.
PiS i SLD już wcześniej zapowiadały, że podczas prac w komisjach będą chciały przegłosować swoje propozycje, m.in. wprowadzenia możliwości przechodzenia na emeryturę po wypracowaniu odpowiedniego stażu czy dobrowolną przynależność do OFE. Domagały się również wysłuchania publicznego w tej sprawie. – W komisji nadzwyczajnej nie ma na to szans. To będzie jedynie maszynka do głosowania – oburza się posłanka SLD Anna Bańkowska.
Wtóruje jej poseł PiS Stanisław Szwed. – Kluczową dla Polaków zmianę parlament ma przegłosować w ekspresowym tempie. To kpina z demokracji – podkreśla. Zwraca uwagę, że posłowie dostali projekt zmian w ostatniej chwili i nie było poważnej debaty społecznej w tej sprawie. – Mogłoby to zmienić wysłuchanie publiczne. Jednak koalicja zrobi wszystko, by do niego nie dopuścić.
– Wszystkie kluczowe argumenty już padły. Nie ma sensu przedłużać spektaklu, który do niczego nie prowadzi – odpowiada posłanka PO Magdalena Kochan.