Osoby ubezpieczone w ZUS będą pracować do 67 lat. Senat przyjął wczoraj bez poprawek odpowiednią ustawę. Rząd wycofuje się jednak z ograniczenia przywilejów górników.
Stanie się tak mimo zapowiedzi premiera Tuska z exposé, który mówił, że prawo do specjalnych świadczeń zachowają „wyłącznie ci, którzy pracują bezpośrednio przy wydobyciu". I mimo że Kancelaria Premiera – jak dowiedziała się „Rzeczpospolita" – dostała wyliczenia, z których wynika, że do emerytur górników dopłacamy rocznie ponad 6 mld zł. ZUS wydaje na nie ponad 8 mld zł, a ze składek dostaje 2 mld zł.
Jak ustaliliśmy, resort pracy ma prawie gotowy projekt ustawy ograniczający ekstrauprawnienia górników. Nie wiadomo jednak, czy kiedykolwiek ujrzy on światło dzienne. – Nie ma woli politycznej. Premier przestraszył się spadających sondaży Platformy – mówi nam osoba blisko związana z rządem. Według CBOS na PO chciało w maju głosować 27 proc. wyborców. To o 2 pkt proc. mniej niż w kwietniu.
Oficjalnie także minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz przyznaje, że sprawa emerytur górniczych jest w fazie ustalania. – W tej kwestii współpracujemy z resortami finansów i gospodarki – mówi „Rz" minister.
Sprawa odłożenia w czasie zmian w górniczych emeryturach jest o tyle bulwersująca, że górnicy staną się jedyną grupą, której nie dotkną żadne ograniczenia. I to w sytuacji, gdy ich system jest niezwykle hojny. Wywalczyli go sobie w 2005 roku po protestach pod Sejmem.