Skoro W. ich nie miał, to alkohol właśnie pomagał mu żyć?
– Ponieważ tego wszystkiego nie miał, to nie potrafił żyć. Znalazł więc alkohol – jako pomoc, jako lekarstwo, jako kulę, która mu pomagała chodzić i którą w końcu musiał odrzucić i nauczyć się żyć bez tego. Kiedyś przyszła mi do głowy taka metafora: alkoholik jest jak doktor Jekyll i pan Hyde. Kiedy pije, zwłaszcza cyklicznie, ludziom wokół – którzy patrzą na to z boku – wydaje się, że w doktora Jekylla, czyli tego porządnego, fajnego faceta po prostu wstępuje co jakiś czas diabeł i budzi się w nim pan Hyde. Z czasem jednak, kiedy alkoholik zaczyna się leczyć, okazuje się, że tak naprawdę to nie pan Hyde jest chory, ale doktor Jekyll. Bo to Jekyll nie umie żyć w świecie z innymi ludźmi, z problemami. I dlatego potrzebuje pana Hyde – po to, by co jakiś czas odsapnąć. Zatem leczyć powinien się doktor Jekyll, właśnie zdobywając dojrzałość. W tym sensie to może być uniwersalne.
Nie tylko wielu z nas ma problem z własnymi emocjami i jest takimi doktorami Jekyllami, ale sama cywilizacja, w jakiej żyjemy, chce, żebyśmy nimi byli. Żebyśmy byli niedojrzali, co sprzyja uzależnieniom. Na przykład – jadę samochodem i co chwila czytam na ulicy z reklamy, że wszystko mogę mieć i że dzięki temu będzie mi lepiej, fajniej.
– Rzeczywiście, cywilizacja materialna, która jest całkowicie nastawiona na konsumpcję, usuwa z życia ludzkiego sferę rozwoju duchowego. Nie mam na myśli rozwoju religijnego, bo religijność bardzo często jest nieduchowa. Myślę, że kiedy człowiek usuwa z życia sferę duchową, powstaje – czy wręcz po prostu ujawnia się – pustka wewnętrzna, z którą, być może, po prostu się rodzimy. Ale rzeczy materialne tej pustki nie wypełnią. I może z tego powodu jest więcej poszukiwania czegoś, co na pozór wypełni pustkę. Najczęściej są uzależnienia.
Inną kwestią jest to, że alkohol stał się tolerowaną częścią życia. Jak kiedyś we wsi był jeden pijak czy dwóch, tak teraz już w szkole średniej czy podstawowej pijących dzieci obu płci jest dużo więcej. Alkohol – przez tolerancję nie tylko jego samego, ale po prostu pijaństwa czy reklamy oraz jego wszechobecności – jest czymś powszechnym. Nic dziwnego, że uzależnionych jest coraz więcej.
Nie ukrywa pan, że sam jest trzeźwym alkoholikiem – już od prawie 30 lat. Chciałabym wiedzieć, jakie są pierwsze lata trzeźwości? Jak pan to pamięta?